Zbigniew Buczkowski przez wiele lat grał w wielu polskich produkcjach, zarówno tych wysoko, jak i niskobudżetowych. Fani jego gry aktorskiej mogli podziwiać jego najróżniejsze role: od kuzyna Andrzeja, przez dyrektora estrady, po dozorcę golącego trawnik pod oknem w kultowym Dniu Świra. Choć obecnie Buczkowski występuje jedynie w wątpliwej jakości serialu Lombard. Życie pod zastaw, wciąż cieszy się sympatią widzów.
W najnowszym numerze Dobrego Tygodnia Zbigniew Buczkowski opowiedział niewątpliwie jedną z najbardziej fascynujących historii swojego życia. W sierpniu 1971 roku Zbigniew bohatersko uratował żonę Johna F. Kennedy'ego, Jacqueline Kennedy, przed napierającym tłumem:
O wizycie Jacqueline w Polsce dowiedziałem się od mamy, która pracowała w LOT. Chciałem zobaczyć tę legendarną kobietę, żonę zastrzelonego prezydenta USA - opowiada Zbyszek i tłumaczy, że wdowa po zastrzelonym prezydencie przyleciała do Warszawy na pogrzeb Edmunda Radziwiłła, szwagra siostry, Lee Radziwiłł.
W pewnej chwili Jacqueline wyszła sama przed bramę cmentarza. Ludzie zaczęli na nią napierać i tak wylądowała na polu w kartoflach. Widząc to, ruszyłem jej na pomoc - wspomina. Krzyknąłem, by ludzie się rozstąpili. Podszedłem do niej, chwyciłem pod ramię i wskoczyliśmy do tramwaju. Przejechaliśmy jeden przystanek, bo zaraz była pętla. Tam już dogonił nas samochód ambasady amerykańskiej
Zbigniew zapamiętał zapach Jacqueline: Pachniała Zachodem - wzdycha.
Znaliście tę historię?