Mimo kariery supermodelki, Irina Shayk zainteresowanie tabloidów w dużej mierze zawdzięcza medialnym związkom ze znanymi mężczyznami. Rosjanka status ulubienicy paparazzi zyskała już w 2010 roku, gdy zaczęła spotykać się z Cristiano Ronaldo. Po rozstaniu z piłkarzem praktycznie od razu wpadła w ramiona nie mniej znanego Bradleya Coopera, z którym w marcu zeszłego roku doczekała się córeczki, Lei. Jako że para mieszka w Nowym Jorku i zdaje się wieść "normalne", wielkomiejske życie, można domniemywać, że Irina powinna być już przyzwyczajona do czyhających na nią za rogiem obiektywów.
Wtorkowe zdjęcia paparazzi sugerują, że 32-latka nie zawsze cieszy się na widok fotografów. Modelka tym razem dała się "upolować" na nowojorskim lotnisku, dokąd najprawdopodobniej przyleciała z Paryża, na co wskazywały torebki ze słynnej francuskiej cukierni Laduree. Ubrana w kraciastą sukienkę-halkę i czarne, wsuwane buty, na widok obiektywów zaczęła chować się pod miętowym płaszczem. Choć sprytny ruch miał zapewne odwrócić od niej uwagę, efekt był odwrotny, bo Shayk i tak było widać z daleka za sprawą jaskrawopomarańczowej torebki Hermes Birkin za 40 tysięcy złotych.
Zobaczcie wściekłą Irinę na lotnisku. Widać, że złość piękności szkodzi?