Od kilku miesięcy Doda za wszelką cenę chce przekonać wszystkich, że w jej życiu nastąpiły poważne zmiany, a ona sama weszła na "nową drogę". Oczywiście (podobno) nie ma na niej miejsca na dotychczasowe wybryki, z których była znana, czyli wojny z byłymi, bójki w toaletach i opryskiwanie nielubianych koleżanek wodą z pistoletu-zabawki. To wszystko już przeszłość. Teraz Doda walczy w sieci z chamskimi komentarzami i żartami oraz niesprawiedliwością w PKP. W międzyczasie przygotowuje się do rozpoczęcia procesu, najpoważniejszego w dotychczasowej karierze...
Przypomnijmy, od czego to się zaczęło: Policja ZATRZYMAŁA DODĘ w związku z szantażowaniem Haidara! Stawiała opór przez cztery godziny?
Ostatnie wpisy piosenkarki na Instagramie też są utrzymane w podobnym tonie. Doda pełna rozgoryczenia skarży się bowiem na paparazzich, którzy... śledzą ją w Juracie, dokąd wyjechała z Emilem, by świętować drugą miesięcznicę małżeństwa. Rabczewska ma swoje wytłumaczenie tej sytuacji: o wszystko obwinia dyrektora hotelu (!), który według niej miał zdradzić fotografom informację, że Doda i Emil się u niego zatrzymają. Ani ona, ani Stępień "nikomu nie mówili" o podróży, a do Juraty przyjechali w nocy.
Dyrektor hotelu stwierdził, że to na pewno nikt z obsługi, tylko mieszkańcy hotelu mnie "sprzedali"* - skarży się Doda, nie mogąc się jednak zdecydować, kto jest winien: dyrektor czy pozostała obsługa. Na pewno wiedzieli, do jakiej gazety zadzwonić w nocy, żeby zrobić promocję hotelowi - akurat na to się nie nabiorę, z Księżyca nie spadłam. Nie dane jest mi poleżeć nad morzem, bo będą mnie ścigać, muszę się schować - dodała na Insta Stories. *Nawet na gofra nie możemy wyjść, nie rozumiem, jak można robić sobie reklamę cudzym kosztem. Mieliśmy odpocząć przez dwa dni, a teraz... Musimy wracać do Warszawy. Nie chce mi się biec, wymyślać taktyk, uciekać...
Dorota nagrała kilkadziesiąt instastories (!), każdą w podobnym tonie, skarżąc się, że nie może zjeść "flądry ani gofra" i musi zostać w hotelu, którego nazwy nie poda (to ta "ochrona prywatności"), żeby "nie robić mu darmowej reklamy".
Być może jeszcze nie wszyscy wiedzą, ale oczywiście zdarzają się sytuacje, w których informacje o miejscu odpoczynku gwiazd wyciekają do mediów, lecz trzeba przyznać, że sama Dorota wybitnie nie ukrywa, gdzie się znajduje, pokazując na Instagramie spacery z Emilem i mówiąc wprost, że wybrała luksusowy hotel, który regularnie gości gwiazdy. Wystarczy poświęcić dwie minuty, by samemu znaleźć czterogwiazdkowy hotel z odkrytym basenem - jedyny taki w maleńkiej miejscowości turystycznej. Z całym szacunkiem, ale Jurata to nie Floryda...
Niestety, zanim Dorota doszła do tego wniosku, wyszła jednak z Emilem na molo i gofry. Tam spotkali paparazzich, którzy robili im zdjęcia:
Tak jesteśmy ścigani, jak taka zwierzyna - znów poskarżyła się piosenkarka, męcząc się na spacerze. Dopiero po chwili przyszła refleksja: Trochę mój błąd, bo nie zrobiłam researchu na temat tego hotelu i okazuje się, że w Internecie jest mnóstwo zdjęć osób publicznych, które kąpią się u nich na basenie, a potem lądują w gazecie. Trochę jest mi przykro, bo zafundowałam mojemu mężowi taki kiepski urlopik. Wyszliśmy i nie ma opcji spokoju...
Na koniec tej litanii Dorota pokazała jeszcze, kto robił im zdjęcia, powtarzając, że chyba "przez miesiąc nie wyjdzie z hotelu", do którego przyjechała przecież na dwa dni, a po godzinie chciała wyjechać...
Przez dwadzieścia lat kariery Doda jakoś nie narzekała na zainteresowanie fotografów. Współczujecie jej ciężkiego życia?