Wypadek Conrado Moreno spowodował niemałe zamieszanie wśród uczestników Gwiazdy tańczą na lodzie. Jola Rutowicz, której odejście z programu wywołało nieskrywaną ulgę wśród większości zainteresowanych, prawie na pewno pojawi się w następnym odcinku. Ona sama nie ma zresztą specjalnie wyboru. Jeżeli tylko producenci zdecydują, że wraca, musi się ich posłuchać.
Nie powinnam wracać po tym, jak producenci ze mną postąpili - mówi Jola w dzisiejszym Fakcie, sugerując, że ma w tej sprawie coś do powiedzenia. Żali się też, że odpadła z programu w wyniku spisku: Ktoś przed programem przeciął mi sznurówki w moich różowych łyżwach. Chcieli wszelkimi sposobami usunąć mnie z programu.
Nasz informator donosi, że sugestie Joli, że nie wie jeszcze, czy się zgodzi, to ściema. Jeżeli nie wróci, to tylko dlatego, że producenci świadomie z niej zrezygnują. Podpisała bowiem kontrakt, w myśl którego za złamanie któregoś z punktów grozi jej aż 100 tysięcy złotych kary. A sytuacja, jaka właśnie miała miejsce, została w nim przewidziana. I właśnie Jola, jako ta, która odpadła ostatnia, jest przewidziana jako zastępstwo kontuzjowanego Conrado.
Mimo że Rutowicz pochwaliła się ostatnio w wywiadzie, że świetnia zarabia i "cokolwiek zrobi, to jej płacą", wątpimy, żeby stać ją było na aż taki wydatek.