Papież Franciszek od początku pontyfikatu wzbudza entuzjazm środowisk liberalnych i lewicowych, zachwyconych tym, że częściej się uśmiecha, rzadziej straszy piekłem i uwielbia pozować do selfie z wiernymi. Jego poglądy, zwłaszcza dotyczące spraw obyczajowych, są powszechnie uważane za postępowe na tle poprzedników, chociaż religioznawcy od dawna tłumaczą, że doktryna pozostała niezmienna od setek lat, tylko papież Franciszek po prostu przedstawia ją w milszy sposób.
Ale nie zawsze mu się chce prezentować się od łagodniejszej strony. Na spotkaniu z Forum 500 stowarzyszeń włoskich rodzin przedstawił opinie, które z pewnością ucieszyły katolickich fundamentalistów w rodzaju Tomasz Terlikowskiego.
Na początek postanowił skomentować prawo, zezwalające na aborcję w przypadku ciężkiego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby płodu. Obowiązuje ono we wszystkich, oprócz Watykanu i Malty, europejskich państwach, do których w wyniku referendum dołączy wkrótce Irlandia.
Papież porównał je do nazistowskiego ludobójstwa w czasie II Wojny Światowej, zaś badania prenatalne uznał za chwilową modę.
W zeszłym stuleciu cały świat był zgorszony tym, co robili naziści, by doprowadzić do czystości rasy. Dzisiaj robimy to samo, ale w białych rękawiczkach. Dlaczego nie widać karłów na ulicach? Bo protokół postępowania wielu lekarzy mówi: jest chory, odrzućmy go. To bolesna konstatacja, ale tak to dzisiaj działa - improwizował papież bez wcześniej przygotowanego przemówienia. Słyszałem, że modne jest, albo przynajmniej jest zwyczajem, to, że gdy w pierwszych miesiącach ciąży robi się badania, czy dziecko nie jest chore lub czy nie ma wad, pierwszą propozycją jest: odrzucamy je. To dzieciobójstwo. Aby zapewnić sobie spokojne życie, zabija się niewinnego. To okrucieństwo. Niestety wiele razy tak jest; zbyt powierzchownie podchodzi się do największego daru, jaki Bóg dał ludzkości: do rodziny, ikony Boga. Największym darem są dzieci, także wtedy, gdy są chore. Dzieci przyjmuje się takie, jakie przychodzą na świat, jakie przysyła je Bóg.
Przy okazji dostało się osobom bezdzietnym, chociaż brak dzieci często nie jest ich świadomą decyzją, tylko wynikiem bezpłodności, którą Kościół chce leczyć modlitwą. Papież skrytykował ich za to, że adoptują psy i koty.
Oberwało się także zdradzanym żonom, które zdaniem papieża, powinny zapomnieć o dumie i czekać aż małżonek się wyszumi i "powróci do wierności".
Tyle kobiet w milczeniu czekało na męża, który powróci do wierności - mówił z zachwytem. To jest świętość, która wybacza wszystko, bo kocha.