W gąszczu wszystkich śpiewająco-tańczących programów _**You Can Dance**_ jest dobrą odskocznią. Nie ma tutaj gwiazd błagających o sympatię widzów, reżyserowanych dialogów czy pozerstwa... Oczywiście nie licząc jury. Takiego pozerstwa jak wśród nich nie ma nigdzie indziej. Teatralnie mówiący i zawieszający głos Piróg, zbyt nerwowo śmiejąca się Rusin, próbująca za wszelką cenę udowodnić swoją młodość i żywiołowość... to nie jest "fajne"! Dobra jest tylko Weronika Pazura, bo nic nie psuje - jest jakby nieobecna.
Na szczęście było jeszcze 16 uzdolnionych młodych tancerzy i tancerek, którzy wynagrodzili nam te cierpienia. Właściwie wszystkie występy były na podobnym świetnym poziomie. Widać, że to już program dla zawodowców. I bardzo dobrze - przynajmniej wiemy, po co go oglądamy. Decyzją widzów odpadli Błażej i Basia. Czy byli najgorsi? Nawet nie, po prostu na kogoś musiało paść. Co ciekawe, w rolę choreografa Karola wcielił się jego kolega z zespołu Toples, Roofi. Wyszło naprawdę fajnie.
A propos Roofiego - jego dziewczyna nadal błyszczy. Jej ciałko i niewinna buzia nakręcają męską część naszej redakcji. Jej partner z parkietu pobudził też wyobraźnię widzów, zdradzając że Banasiak "używa wszystkich mięśni, jakie ma". Wszystkim się to bardzo spodobało. Nie martw się Justyna - nigdy nie napiszemy o tobie złego słowa. Nawet jak zasłużysz. Nawet jak będziesz zdradzać chłopaka. Zwłaszcza jak będziesz zdradzać chłopaka!