Półtora roku temu w dość kłopotliwych okolicznościach wyszedł na jaw romans przewodniczącego Nowoczesnej Ryszarda Petru z Joanną Szmidt, zajmującą wtedy stanowisko wiceprzewodniczącej partii.
Niestety, na ujawnienie łączącego ich, podobno od miesięcy, uczucia, wybrali najbardziej niefortunny z możliwych moment. Wybrali się na romantyczny urlop do Portugalii akurat gdy cała opozycja, wspierana przez obywateli marznących przed Sejmem, okupowała salę plenarną. Mieli pecha, bo jeden z pasażerów sfotografował ich razem w samolocie.
Wielką niezręcznością były także nieudolne tłumaczenia działaczy partii, jakoby wyjazd miał być niby służbowy. Co gorsza, Petru beztrosko pozwolił, by moralne konsekwencje romansu poniosła jego nowa ukochana, chociaż z nich dwojga to akurat ona była formalnie rozwiedziona.
Na szczęście, z czasem Schmidt wybaczyła Ryszardowi, że rzucił ją na pastwę dziennikarzy i kolegów z partii. Najważniejsze, że w końcu postanowił się dla niej rozwieść.
Jak ujawnia Super Express, podczas gdy ważyły się losy związku z Ryszardem oraz politycznej przyszłości, Joanna pilnie śledziła doniesienia medialne na swój temat.
Ze sprawozdania finansowego jej biura poselskiego wynika, że na monitoring mediów przeznaczyła 30,2 tysiące złotych przez dwa miesiące w 2015 i 2016 roku.
Pieniędzmi przeznaczonymi na prowadzenie biura poseł może dysponować praktycznie dowolnie, pod warunkiem, że zostaną one przeznaczone na wydatki związane z zajmowanym stanowiskiem. Schmidt miała prawo zapłacić ile chciała na monitorowanie swojego wizerunku w mediach. Po prostu skoro wydała aż tyle, to pewnie zabrakło jej na coś innego.
Większość posłów woli korzystać z usługi Videosejm, ograniczającej się do upubliczniania ich wystąpień sejmowych. Jak podkreśla szef firmy, abonament jest stały i wynosi około tysiąca złotych rocznie. Ale nie obejmuje śledzenia prasowych doniesień na temat klienta ani monitoringu wizerunku, jaki kreują mu media.
Joannie zaś na tym zależało najbardziej. Z czasem zrobiła się nieco mniej nerwowa. Jak donosi tabloid, w 2017 roku na przegląd mediów wydała już tylko 20 tysięcy.
Płacę tyle, ile potrzebuję - wyjaśnia posłanka. Wszystko w ramach obowiązującego limitu.