Minął już rok od rozwodu Marianny Dufek i Kamila Durczoka. Ich małżeństwo przetrwało oskarżenia pod adresem dziennikarza o stosowanie mobbingu wobec pracowników redakcji Faktów oraz składanie obleśnych propozycji seksualnych pracownicom.
Chociaż komisja wewnętrzna TVN-u potwierdziła zarzuty, żona dziennikarza broniła go, obrażając przy okazji kobiety* *, które znalazły się w kręgu jego zainteresowań.
Nerwy puściły jej dopiero wtedy, gdy zorientowała się, że skrucha męża była tylko pozorna i krótkotrwała, a w rzeczywistości, podczas wizyt w Warszawie, gdzie procesował się z wydawcą tygodnika Wprost, znowu umawia się z kobietami.
Ostatecznie to ona podjęła decyzję o zakończeniu małżeństwa. Po uzyskaniu rozwodu nie ukrywała radości i od razu zrezygnowała z nazwiska męża.
Dłużej się zeszło ze sprawami finansowymi.
Po rozwodzie Marianna Dufek wróciła do apartamentu, w którym mieszkała z Kamilem. Dziennikarz, być może z wdzięczności za wsparcie, jakie mu okazała po zwolnieniu z Faktów, nie zgłaszał sprzeciwu.
Jednak, jak ujawniają znajomi rozwódki, sytuacja mieszkaniowa coraz bardziej ją uwiera. Chciałaby zamknąć ten rozdział życia, a w mieszkaniu pełnym wspomnień nie jest to łatwe. Perspektywa sądowego podziału majątku także jest stresująca.
Nie było na to czasu, bo Kamil zajęty był sądową walką o odzyskanie dobrego imienia - przypomina znajomy Marianny Dufek w rozmowie z tygodnikiem Na żywo. W pierwszej kolejności kupili wspólnymi siłami mieszkanie dla syna, Kamila Juniora, a pozostałe kwestie finansowe odłożyli na później. Marianna jest cierpliwa, więc nie ponagla Kamila, by zajął się podziałem majątku. Marzy, by po sprzedaniu apartamentu kupić przytulne mieszkanko, w którym zacznie całkiem nowe życie.