Odkąd Maja Bohosiewicz została matką, jej życie zupełnie się zmieniło - z "bardziej imprezowej", młodszej siostry znanej Sonii zamieniła się w matkę-influencerkę, która na Instagramie opowiada o wszystkim, histerycznie płacze i urządza co jakiś czas wyprzedaż prezentów:
Poświęcona macierzyństwu aktorka udzieliła ostatnio wywiadu Katarzynie Burzyńskiej dla portalu Baby by Ann. Podczas rozmowy przyznaje się m.in. do niewychowawczego budzenia dzieci w środku nocy czy podejrzewania u siebie depresji poporodowej.
Byłam mamą zaledwie 3 miesiące, kiedy dowiedziałam się, że za kolejne 9 zostanę nią ponownie. Niech Bóg ma Cię w swojej opiece – powiedziała mi przyjaciółka, kiedy zdradziłam jej swoją tajemnicę. I powiem szczerze, ja sobie to mówiłam całe 9 miesięcy, a zdarza się, że mówię po dziś dzień. Ale z drugiej strony kamień spadł mi z serca, bo myślałam, że zaczęłam wariować: strasznie płakałam, leżałam na ziemi w łazience i szlochałam: Tomek, to jest ten czas: dopadła mnie depresja poporodowa. To jest koniec. Potrzebuję psychiatry i psychotropów! On powiedział: Masz rację, potrzebujesz. A potem dostaliśmy dwie wiadomości: dobrą i …drugą. Dobra była taka, że nie mam problemów psychicznych, druga: jestem w drugiej ciąży. Tak naprawdę chcieliśmy mieć szybko drugie dziecko.
Maja wspomina też swoje życie bez dzieci nazywając czasem spędzonym na imprezach "głupotą":
Wydaje mi się, że z poprzedniej mnie już niewiele zostało. Czasami Facebook przypomina mi jakieś wesołe zdjęcie sprzed 4 lat z papierosem w ustach, po imprezie o 4 rano, opatrzone jakimś – wtedy wydawało mi się zabawnym – komentarzem. W takich sytuacjach pytam sama siebie: Serio dziewczyno, to jesteś Ty? Trudno mi w to uwierzyć. Oczywiście każdy etap w życiu trzeba przeżyć, ale ja tak bardzo się cieszę, że już jestem po tej drugiej stronie i że udało mi się osiedlić, zagnieździć, mieć rodzinę, o nią dbać i nie tracić energii na głupoty. Zrozumiałam, co jest dla mnie ważne. A ważne, najważniejsze w życiu, najważniejsza na całym świecie jest moja rodzina i jej zdrowie.
Dużo płaczę. Podczas 12 godzin na planie przysługuje nam 1 godzina na odpoczynek. Podczas tej przerwy zazwyczaj włączam telefon, facetime’a i dzwonię do domu i – no co mam Ci powiedzieć – ryczę… (...) Kiedy pracuję tak intensywnie, to nie widzę ich cały dzień: wychodzę o 6.00 rano, wracam o 21.00 czy 22.00. Wtedy w domu wszystko można, nie ma zasad. Wracam i nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie powyciągać z łóżek, nie obudzić, bo to jest jedyny czas dla nas. Wiem, że odpokutuje za to następnego dnia nasza niania, że będą mieli gorsze humory. Ale muszę…Śpimy wtedy razem.. Zawsze.
Zapracowana Bohosiewicz twierdzi, że budzenie dzieci o północy to jej jedyna szansa na spędzenie z nimi czasu. Zaryzykowała też tezę, że dziecko może być receptą na... depresję:
Najpiękniejsze jest, jak leżymy sobie w łóżku i mówię do Tomka: A chodź, zobaczymy, jak sobie śpią. Na co on: To może ich przyniesiemy do nas? I nagle robi się impreza o 1 w nocy. Bo one się wybudzają, my ich zacałowujemy, pośmiejemy się, wypijemy coś razem: oni mleko, my kakao. To jest silniejsze od nas. I najfajniejsze na świecie. Jeżeli ktoś nie widzi sensu życia, powinien zrobić sobie dziecko - kwituje.
Na koniec Maja wyznała, że planuje trzecie dziecko:
Chciałabym mieć trójkę. Nie za rok, nie za dwa, za kilka lat - przyznała. Jednocześnie ma wątpliwości, czy takie same potrzeby ma jej mąż:
Problem jest tylko taki, że on kolejnego dziecka nie chce, bo Do jakiego auta zmieszczą się 3 foteliki? Tylko multivan.