Jay Kay - lider znanego zespołu Jamiroquai został aresztowany za czynną napaść na paparazzi. Śmieszne jest to, że paprazzi nie jemu chciał robić zdjęcia a Lindsay Lohan.
36-letni piosenkarz wychodził ze znanego londyńskiego klubu, gdy zobaczył stojącą w pobliżu grupę fotoreporterów. Nie prowokowany zaatakował jednego z nich - Alana Chapmana. Wezwana policja zakuła Jaya w kajdanki i aresztowała pod zarzutem napaści. Po 10 godzinach w areszcie, zwolniono go. Piosenkarz otrzymał jedynie upomnienie. Jak mówi świadek zdarzenia:
Jay był całkowicie pijany. Zaczął krzyczeć "Zabiję was wszystkich" i uderzył Alana w twarz. Zrzucił mu okulary i bił oraz kopał. Kiedy policja przyjechała, wrzeszczał: "Płacę wasze pensje. Żyjecie w biedzie, żałosne sukinsyny."
Piosenkarz zaatakował przeświadczony, że paparazzi czekają na niego. Tymczasem oni wypatrywali Lindsay Lohan. Może więc wściekł się jeszcze bardziej gdy uświadomił sobie, że nie jest aż tak popularny, by fotoreporterzy polowali na niego.
To zresztą nie pierwszy raz, gdy Jay próbuje w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. W 2002 roku wdał się w bójkę z fotografem podczas londyńskiej premiery 2. epizodu Gwiezdnych Wojen.