Po niedzielnym meczu z Kolumbią, który był meczem o wszystko, tradycyjnie zostało nam już tylko rozegranie meczu o honor. Okazało się, że przynajmniej z tym jakoś się udało. Polska wygrała z Japonią, jednocześnie przypieczętowując swój smutny los na tegorocznych mistrzostwach świata.
Pierwsza połowa dała nam minimalne nadzieje na zwycięstwo, zwłaszcza, że w bramce stanął Łukasz Fabiański, a nie, jak dotychczas, Wojciech Szczęsny. Najpoważniejsza akcja w wykonaniu Polaków miała miejsce pod koniec 31. minuty, gdy Kamil Grosicki oddał piękny strzał na bramkę Japończyków. Jak zauważyli komentatorzy, pierwszy celny na tym mundialu, więc faktycznie jest się z czego cieszyć. Niestety, bramkarz Japończyków obronił strzał i do szatni schodziliśmy z bezbramkowym remisem. Z drugiej strony to pozytywna informacja, bo do tej pory jakoś nam się nie udawało.
W drugiej połowie widać było, że Japończykom mocno zależy na zatrzymaniu Polaków, ale ich wysiłki spełzły na niczym po akcji Rafała Kurzawy, który podał piłkę do Jana Bednarka. Od 59. minuty było szczęśliwie 1:0 dla Polski. W 73. minucie bezowocnie próbował strzelić Robert Lewandowski, ale jak lakonicznie stwierdzili komentatorzy, "to nie był jego turniej". W tym czasie na trybunach błyszczała Marta Bartok, Miss Euro 2016.
Pod koniec meczu Japończycy grali na zwłokę, nerwowo wymieniając między sobą kolejne podania. Ostatecznie skończyło się na wyniku 1:0 dla Polski.