Kanye West to dosyć barwna postać światowego przemysłu rozrywkowego, choć nie da się ukryć, że gdyby nie związek z Kim Kardashian, prawdopodobnie nadal byłby "tylko" przeciętnie popularnym raperem. I choć muzycznie West radził sobie dobrze jeszcze zanim związał się z Kim, de facto jego sława wybuchła po małżeństwie z celebrytką.
Trudno ocenić, czy - z perspektywy czasu - Kanye czuje się szczęśliwy w roli "supergwiazdy". Przez zaledwie parę lat zdążył przejść załamanie nerwowe, pokłócić się z przyjacielem i zaliczyć bolesny upadek w roli projektanta. I choć ostatnio zaczął wychodzić na prostą, Kanye w jednym z wywiadów wyznał, że miewa myśli samobójcze.
Muzyk, któremu żona poradziła ponoć "terapię krzykiem", najwyraźniej postanowił poszukać ukojenia w sztuce i wpadł na dość karkołomny pomysł. West zapowiedział, że planuje wydać... 52 albumy w 52 tygodnie, czyli zamierza napisać, nagrać i wyprodukować jedną płytę tygodniowo. O pomyśle rapera poinformował dziennikarz New York Times.
Myślcie co chcecie, tak mi powiedział - zakomunikował Jon Caramanica.
Wydaje nam się, że terapia krzykiem mogłaby być bardziej skuteczna...