Spełniło się marzenie Ani Muchy. Została "Pudzianem Jak Oni Śpiewają". Mimo, że jak to powiedziała Ela Zapendowska, "wyje jak pies", w każdym odcinku zgarnia najwyższe noty od jurorów. No ale przecież nie o śpiewanie w tym programie chodzi.
We wczorajszym odcinku z show pożegnał się awaryjny uczestnik, Jacek Poniedziałek, który wręczył jockera Łukaszowi Dziemidokowi. Chłopak może odetchnąć z ulgą, gdyż jest weteranem wśród zagrożonych - w każdym odcinku groziło mu odejście z programu.
Żora Korolyow chyba naprawdę przejął się swoją rolą, bo rozpaczliwie stara się utrzymać w show. Wczoraj mimo słabego występu, zdobył całkiem dużo punktów, a wszsytko dzięki temu, że pod koniec swojego występu zdjął koszulkę i mizdrzył się z gołym torsem. Cóż, w Tańcu z gwiazdami niewiele od niego zależało, więc tutaj musi robić wszystko, by się obronić.
Zaskoczeniem odcinka był z pewnością doktor Lubicz, który uzyskał średnią 6.0. Trudno zaprzeczyć - śpiewał naprawdę nieźle.
Standardowo, producenci programu występ Ani Muchy zostawili na sam koniec. Tak, żeby przetrzymać widzów przed telewizorami. Mucha w wałkach na głowie i w wannie pełnej piany zaśpiewała hit lat osiemdziesiątych Cheri, cheri lady. Po swoim występie pobiegła do Edyty Górniak, usiadła jej na kolanach, i dała jej buzi. Zachwycona Edyta powiedziała Ani, że jest piękna i śliczna. Oceny? 6, 6, 6 i 6.
A najlepsze, że ta dziewczyna naprawdę myśli, że robi w ten sposób karierę. Nie wyprowadzajmy jej z błędu.