Wiosną zeszłego roku podczas pierwszej i zarazem ostatniej rozprawy sąd w Katowicach zakończył małżeństwo Marianny Dufek i Kamila Durczoka. Zanosiło się na to od dłuższego czasu. Konkretnie odkąd Marianna odkryła, że skrucha męża, wyrzuconego z TVN-u za zarzuty obmacywania współpracownic i składania im obleśnych propozycji seksualnych oraz znęcanie się nad pracownikami była tylko chwilowa. Okazało się, że Kamil kładł uszy po sobie, póki potrzebował wsparcia żony i wynajętej przez nią agencji PR. Kiedy jednak otrząsnął się z pierwszego szoku, wrócił do romansowania na boku, korzystając z wyjazdów do Warszawy w celu składania zeznań w sądzie.
Marianna zrozumiała wtedy, że Kamil nigdy się nie zmieni i złożyła pozew rozwodowy. Z sądu wyszła roześmiana, w nowej fryzurze i makijażu:
Po roku zapewnia, że nie żałuje podjętej wtedy decyzji.
To ja wniosłam pozew rozwodowy, ale nie ma jednak znaczenia, kiedy obie strony wiedzą, że nie chcą być razem. Nie jest moim przyjacielem, zawsze mieliśmy odrębne światy... - ujawnia w Super Expressie. Moja znajoma, profesor onkologii, powiedziała mi: "Pani Marianno, nie znam kobiety, która by straciła na rozwodzie". Rozglądam się wśród znajomych i dochodzę do wniosku, że chyba ma rację. Dorastamy, starzejemy się, zmieniamy wewnętrznie, a to wszystko ma wpływ na to, jak wyglądamy. Błysk w oku - to oznaka, że dziś bardziej się lubię i poczucie, że pewnych rzeczy już nie muszę, że zniknęły ograniczenia, które mi doskwierały. Moje życie jest teraz przyjemniejsze. Odżyłam.
Myślicie, że Kamil też tak się cieszy ze swojego nowego życia?