To ciekawe. Facet Marty Żmudy-Trzebiatowskiej, Adam Król, już od dawna starał się wkręcić do telewizji. Nie jest wcale tak, jak starają się to przedstawić mediom - Marta została zaproszona do programu i akurat tak się złożyło, że on jest zawodowym tancerzem. Świat i ludzie donosi, że wcześniej sam przyprowadził ją na casting (jako początkującą aktorkę) i przekonywał producentów, by pozwolili im wystąpić. Żmuda była wtedy studentką Akademii Teatralnej.
Marta może postępować jak dziecko, które trzeba prowadzić za rękę. I bardzo sobie to chwali - mówi tygodnikowi jej koleżanka ze studiów, tłumacząc, dlaczego pozwala sobą kierować ambitnemu narzeczonemu.
Jako osoba znana w świecie tancerzy, zgłosił się na casting do programu... z narzeczoną - pisze tabloid. Ona miała grać rolę gwiazdy. TVN odmówił, bo nazwisko Marty jeszcze nikomu nic nie mówiło. Adam odszedł ze spuszczoną głową, ale postanowił, że jeszcze pokaże, na co stać jego ukochaną. Zmobilizował Martę do treningów.
To znaczy, że do występów w Tańcu z gwiazdami Trzebiatowska przygotowuje się nie sierpnia ale od kilku lat!
Przekonał ją, że udział w "Tzg" jest szansą także w sferze finansowej. Że warto ćwiczyć układy, nawet jeśli nie będą w programie. Efekt jest taki, że kroki poszczególnych tańców, które teraz perfekcyjnie wykonują w programie, ćwiczą już od lat - mówi osoba pracująca przy produkcji programu.
Ambitny gość. Nieźle sobie wszystko obmyślił. Trochę to nieuczciwe w stosunku do innych uczestników (poza zawodowym tancerzem Alanem), ale kto by się przejował. Najważniejsze, żeby się dobrze ustawić dzięki znanej dziewczynie. Hakiel znalazł chyba właśnie godnego następcę.