W Rzeczpospolitej ukazał się właśnie długi wywiad z Małgorzatą Kożuchowską. Rozbawiło nas trochę ostatnie pytanie, zadane chyba złośliwie:
- Ostatnio bardzo dyskretnie wyszła pani za mąż, bez żadnych hec, sponsorów i sprzedawania zdjęć." (Przypomnijmy - aktorka sprzedała tabloidom pełną, profesjonalną fotorelację z kościoła.)
- Chyba jednak nie tak do końca dyskretnie - odpowiada speszona Małgosia. I tłumaczy: Ale jak się zachować kiedy przez dwa tygodnie paparazzi stoją pod moim domem dzień i noc, jeżdżą za mną i za Bartkiem kilkoma samochodami, żebyśmy nie zdołali im uciec. Są dosłownie wszędzie, a w dniu ślubu od rana okupują pierwsze ławki w kościele? Co wtedy zrobić? Udzieliliśmy jednego wywiadu, aby uciąć insynuacje, których pojawienia się byliśmy pewni. Chcieliśmy, żeby o najważniejszych momentach w naszym życiu napisano prawdę. I więcej mówić nie będę. Nie zasłaniam się parasolami, nie chodzę w kapturze, nie otaczam się ochroniarzami.
Nawiązuje oczywiście do ślubu Piotra Rubika. To on wszedł do kościoła w asyście ochroniarzy, zasłonięty parasolami. Zobacz: Życie za zdjęcie Rubika?!
Rozumiemy że to taka linia obrony - "on jest jeszcze gorszy". Niestety, chyba nietrafiona. Sprzedawanie zdjęć ze ślubu brukowcom zawsze było, jest i będzie obciachem.