Beata Tadla i Jarosław Kret zakochali się w sobie pięć lat temu w redakcji telewizyjnych Wiadomości. Podobno u Jarka była to miłość od pierwszego wejrzenia. Beata była wówczas, przynajmniej oficjalnie, żoną Radosława Kietlińskiego, jednak to nie przeszkodziło Kretowi oświadczyć się jej na łamach Vivy.
Podobno wiele osób, w tym była partnerka Kreta, Agata Młynarska, próbowały ostrzec Beatę przed pochopnym inwestowaniem uczuć w związek z mężczyzną powszechnie uważanym za niedojrzałego, na dodatek mającego zwyczaj porzucać swoje partnerki bez słowa wyjaśnienia.
Tadla jednak uznała, że skoro Jarek na oczach całej Polski obiecał jej małżeństwo, to znaczy, że ma wobec niej poważne zamiary. O tym, że jednak nie miał, przekonała się pięć lat póżniej, znów w Vivie. Wspólny wywiad, jakiego wtedy udzielili, był w zasadzie listą wzajemnych żalów i pretensji: Tadla i Kret kłócą się o ślub. "Po co deklarujesz, że się ZE MNĄ OŻENISZ? W spełnieniu obietnic nie jesteś najlepszy".
Niestety, nie oczyścił atmosfery. Wręcz przeciwnie. Swoje oficjalne rozstanie para ogłosiła trzy tygodnie po publikacji, na krótko przed pierwszym odcinkiem Tańca z gwiazdami.
Beata zresztą świetnie na tym wyszła. Wzruszeni losem porzuconej kobiety widzowie chętnie na nią głosowali. Krzysztof Gojdż i Jan Kliment ogłosili, że szukają dla niej godnego partnera, zaś Adam Kraśko groził Kretowi widłami.
Skończyło się tym, że Beata wygrała wiosenną edycję, dzięki czemu mogła trochę podgonić kredyt, który jeszcze za szczęśliwych czasów zaciągnęła z Jarkiem na segment pod Warszawą, a Kret z podkulonym ogonem musiał uciekać z kraju: Jarosław Kret zapowiada: "Wyprowadzę się z tego kraju". Adam Kraśko grozi mu widłami...
Skołatane nerwy koił w Aśramie nad Gangesem i, jak pochwalił się w wywiadzie, doszedł nawet do kilku zaskakujących wniosków, na przykład, że problemy lepiej rozwiązywać niż od nich uciekać: Kret znów "radzi sobie sam ze sobą". Przez 10 lat się nie udało?
W międzyczasie odkrył, że Beata jednak była miłością jego życia i odkąd wrócił do Polski, namawia ją, by dali sobie jeszcze jedną szansę. Jak ujawniają pracownicy Nowej TV, gdzie Tadla obecnie pracuje, nie ma dnia, by nie przysłał jej do redakcji prezentu, kwiatów czy choćby listu miłosnego.
Co ciekawe, on je zostawia na widoku, jakby zależało mu na tym, byśmy wszyscy byli tego świadkami - ujawnia informator Twojego Imperium. Jest w tym jakaś desperacja, a może nawet początki nękania…
Beata nie chciała na razie zdradzić, czy rozważa skierowanie sprawy na drogę sądową.
Rzeczywiście, ostatnio od różnych osób dostaję prezenty, ale są wśród nich również takie, na które jest już zdecydowanie za późno - komentuje w tabloidzie. To wszystko, co mam do powiedzenia.