Piotr Kupicha uznał, że czas już zacząć udzielać się na łamach tabloidów. W rozmowie z Na żywo zapewnia, że jest przygotowany na koniec mody na Feel. Twierdzi, że już to przeżył i nie będzie rozpaczał:
Jako realista wiem, że show-biznes rządzi się własnymi prawami. Kilka lat temu Feel zdobył w Opolu nagrodę. Nasz przebój grały wszystkie stacje radiowe. Minął sezon i nic. Zapomniano o nas. Więc sodówę mam za sobą. Wiem, jak się wchodzi na szczyt, ale też wiem, jak się spada.
Korzystając z okazji zapewnia też, że nie ma nałogów i... nie spóźnia się na koncerty: To wstrętne plotki. Nie piję i nie palę. Czasem się zdarza, że się gdzieś spóźnimy, ale dzieje się tak z przyczyn niezależnych od nas.
No pewnie - przecież nie od niego zależy, że zgadzał się na 3 koncerty jednego dnia i musiał pędzić na złamanie karku z jednego miasteczka do drugiego...
Piotr zapewnia też ponownie, że wykorzystuje swoją sławę tylko do wzbogacenia się. Chwali się, że kobiety ciągną go do łóżka, ale im nie ulega:
_**Fanki kuszą, ale cóż ja mogę**_ - mówi z żalem. Gdybym był kawalerem to niewykluczone, że dałbym się omotać. Człowiek to nie maszyna, którą się wyłącza.