We wczorajszym odcinku Tańca z gwiazdami postanowiono wziąć w obronę Alana Andersza. Producentów najwyraźniej bardzo boli to, o czym pisaliśmy już wielokrotnie – że Alan jest praktycznie zawodowcem, trenuje od kilkunastu lat, również w grupie Egurroli.
Nawet Robert Kochanek wyznał niedawno w Gali, że go "zamurowało", gdy dowiedział się, że Andersz przez wiele lat tańczył u Galińskiego i Agustina.
I to właśnie choreograf tłumaczył swojego podopiecznego. Stwierdził, że lata praktyki tanecznej nie mają wpływu na jego szanse w show. _**Jego dotychczasowe doświadczenie taneczne nie pomaga mu w tym programie**_ – przekonywał. Andersza broniła też jego parnerka, Blanka Winiarska. Opłaciło się – para zdobyła jak zwykle najwyższe noty i jako druga przeszła do następnego odcinka.
Marta Żmuda-Trzebiatowska nadal nazywana jest przez Beatę Tyszkiewicz "królową". Na jej miejscu nie cieszylibyśmy się z tego za bardzo. Sympatia "hrabiny" jeszcze chyba nikomu nie pomogła (szczególnie Steczkowskiej). Widać zresztą było, że jest raczej zakłopotana życzliwością, jaką zadręczały ją starsza aktorka i Iwona Pavlović. Podczas wypowiedzi tej drugiej zrobiła minę, która wyraziła dokładnie, co o niej myśli (czyli: "Co ona pieprzy?"). Kto oglądał, ten wie.
Aha - odpadł Włodarczyk. Niestety, Diablo. Marek jeszcze tydzień pochodzi trzeźwy.