Netflix, uważany za najlepszą platformę streamingową na świecie, zaliczył właśnie pierwszą poważną PR-ową wpadkę. Wszystko za sprawą Desire - argentyńskiego filmu, który niedawno został dodany do serwisu i już wzbudza skrajne emocje.
Choć sam film Desire wywołuje wiele sensacji, wszystkich subskrybentów do czerwoności rozgrzała początkowa scena, w której mała dziewczynka ujeżdża poduszkę i doprowadza się do przypadkowego orgazmu. Wszystko miało się opierać na naśladowaniu kowboja, którego oglądała w telewizji. Internauci zgodnie stwierdzili, że to nic innego jak klasyczna pornografia dziecięca i natychmiast zażądano, by Netflix usunął film Desire ze swojej biblioteki.
Fani grożą, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, zrezygnują z dalszego korzystania z serwisu. Media społecznościowe aż huczą od negatywnych komentarzy. Użytkownicy sugerują nawet, by sprawą zajęło się FBI, bo doszło do poważnego przestępstwa i Desire promuje pedofilię...
Netflix nie wydał jeszcze żadnego oficjalnego oświadczenia, a film Desire dalej jest dostępny w Stanach i wciąż można go obejrzeć. Fala krytyki zalała również samego reżysera. Diego Kaplan postanowił zabrać głos i stwierdził, że Desire to jedynie film, w którym wszystko jest udawane, nie było więc mowy o żadnej masturbacji. Podobno podczas kręcenia kontrowersyjnej sceny na planie obecna była też matka dziewczynki. Desire doczekał się również swojego making-of, w którym zaprezentowano, jak wyglądało kręcenie kontrowersyjnej sceny.