Odkąd prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński trafił do wojskowego szpitala na ulicy Szaserów w Warszawie, nie cichną plotki o jego stanie zdrowia. Oficjalnie zmaga się z bolesnym schorzeniem kolana, jednak w Polsce aż huczy od plotek, jakoby kolano było tylko przykrywką znacznie poważniejszego leczenia.
Prawdę, jaka by nie była, znają tylko starannie wyselekcjonowali i dyskretni lekarze oraz Joachim Brudziński, najbardziej zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Minister Zdrowia Łukasz Szumowski próbował ratować sytuację, uspokajając Polaków, że rzeczywiście chodzi o kolano, ale z tego wszystkiego tylko pogorszył sytuację.
Wiem, że pan prezes na przyjęcie do szpitala czekał tyle, ile czekałby każdy pacjent z takim samym schorzeniem i takim samym stanie, to jest stanie ostrym - przekonywał w Fakcie. Jako lekarz niczego nie mogę powiedzieć.
Minister nie chciał nawet odpowiedzieć na pytanie, czy odwiedzał prezesa w szpitalu, zasłaniając się... tajemnicą lekarską.
Jego wyjaśnienia wzbudziły głównie rozbawienie, zwłaszcza u tych, którym wpadły w oko zdjęcia, na których widać, jak dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego osobiście przywozi Kaczyńskiemu kule. Niewielu pacjentów może liczyć na aż takie względy.
Minister Szumowski zrozumiał, że nikt mu nie uwierzył, więc postanowił zaostrzyć argumenty. W rozmowie z RMF FM stwierdził już, że zagrożone było życie prezesa PiS-u, dlatego tak szybko został przyjęty do szpitala.
Stan zdrowia był taki, że nieprzyjęcie go do szpitala zagrażałoby jego życiu - wyjaśnił minister zdrowia. W związku z tym był przyjęty trybie ostrym.
W końcu, po trzech miesiącach plotek i spekulacji, głos postanowił zabrać sam zainteresowany, czyli Jarosław Kaczyński. W wywiadzie udzielonym prawicowemu tygodnikowi Sieci ujawnia, że było ciężko.
Jak wszyscy wiedzą, mam problem z nogą, z kolanem, i to jedyne moje poważne schorzenie - uspokaja obywateli. Miałem ostre zakażenie kolana, niebezpieczną bakterię, stąd błyskawiczne przyjęcie do szpitala. To może się zdarzyć każdemu i każdy by został przyjęty w takim trybie. Mam przed sobą jeszcze operację. Przechodzę dość ciężką kurację antybiotykową, co nie jest bez wpływu na moje samopoczucie. Wyniki krwi i wszystkie inne są dobre. Samopoczucie się poprawia. Wszystko idzie w dobrą stronę, pięć razy w tygodniu mam rehabilitację, mogę nawet chodzić już bez podparcia, ale jeszcze tego unikam.