Marta Wierzbicka lubi podróżować po świecie. Na początku tego roku wpadła z koleżankami do Tel Avivu, a prosto stamtąd skoczyły jeszcze do Tajlandii. Przez minone pół roku zdążyła też odwiedzić Tokio, Londyn, Włochy i Portugalię.
Jak zapewnia celebrytka, wszędzie jeździ bez karty kredytowej, bo lata temu obiecała sobie, że nigdy nawet nie złoży wniosku o jej wydanie.
Kłopot w tym, że hotele przy rezerwacji czy firmy wypożyczające samochody często wymagają podania numeru karty kredytowej jako zabezpieczenia.
Wierzbicka zapewnia jednak, że da się to jakoś ominąć, choć bywa ciężko.
Niedawno we Włoszech chciała wypożyczyć samochód, żeby przejechać się trasą nadmorską do innego miasta. No i się zaczęło...
Był taki moment, że musiałam w Mediolanie odebrać samochód, ale nie wpadłam na to, że muszę mieć kartę kredytową, ponieważ całe życie sobie mówiłam, że nigdy nie będę jej miała. Uważam, że to dosyć niebezpieczne z moimi skłonnościami do zakupów - przyznaje samokrytycznie w rozmowie z Newserią. Popłakałam 15 minut i stwierdziłam, że muszę jak najszybciej to ogarnąć.
Na szczęście okazało się, że istnieją alternatywne sposoby podróżowania, które na dodatek można wykupić za gotówkę.
Okazało się, że tym samym wybrzeżem mogę pojechać pociągiem - cieszy się Wierzbicka.
Pogratulujecie Marcie odwagi w rozwiązywaniu problemów?