Żona Pawała Małaszyńskiego, Joanna Chitruszko, miała w rodzinnym Białymstoku poukładane życie - najbliższych i pracę, którą kochała. Była choreografką i pegagogiem w tamtejszym teatrze. Z mężem, którego obowiązku zawodowe są związane z Warszawą, widywała się jednak głównie w weekendy. W końcu zdecydowała się więc przeprowadzić do stolicy na stałe. Ale wcale nie widuje męża dużo częściej niż dotychczas.
Joanna zgodziła się na przeprowadzkę z miłości do męża - opowiada jej znajoma. W Białymstoku nie narzekała na brak zajęć. Poza opieką nad dzieckiem, pracowała w teatrze. Aśka przeniosła się z synkiem, bo miała nadzieję, że będą więcej czasu spędzali ze sobą, ale chyba tak nie jest.
Chitruszko ciągle szuka pomysłu na siebie. Nie wiadomo, jak to się skończy, gdyż z nudów wpadła w wir imprez, na które chodzi bez męża. Wprawdzie zawsze towarzyszy jej jakaś koleżanka w charakterze przyzwoitki, ale to niczemu nie przeszkadza. Niedawno widziano żonę Małaszyńskiego balującą w objęciach jakiegoś pana w średnim wieku. Przetańczyli razem pół nocy.
Jedynym jej zajęciem poza domem jest pomoc przy organizacji cyklicznej imprezy o nazwie Kalejdoskop. Ale impreza odbywa się raz w roku, więc przygotowania nie są bardzo czasochłonne.
Nie chce być tylko żoną swojego męża - pisze Rewia. Zaangażowała się w działalność fundacji Głos, która pomaga chorym dzieciom. Jest jej wiceprezesem. Lecz idzie jej to z oporami.
Staraliśmy się o dotację do naszych projektów, ale nie udało nam się uzyskać środków, dlatego na razie nie prowadzimy działalności - mówi osoba z fundacji. Ale Aśka ma silny charakter. Będzie walczyć. Nie tylko o fundację, ale też o swoje życie zawodowe. Ona nie z tych, co lubią być w cieniu własnego męża.