Nowa płyta Taco Hemingwaya ukazała się 13 lipca 2018. Wyczekiwany krążek składa się z 13 utworów, których fani niespodziewanie mogli posłuchać dzień przed wydaniem płyty. Raper postanowił podzielić się swoimi piosenkami i przedpremierowo zamieścił je na kanale na YouTubie.
Emocje związane z premierą Cafe Belga nie słabną również przez plotki o rzekomym romansie Taco z Igą Lis. Ani córka Kingi Rusin i Tomasza Lisa, ani sam raper oficjalnie nie potwierdzili tych doniesień, ale otrzymujemy informacje, że często widuje się ich razem na mieście.
Fani, którzy już zapoznali się z tekstami nowych piosenek, snują teorie, że większość zamieszczonych na krążku kawałków poświęconych jest właśnie młodej celebrytce. Najpopularniejszy obecnie hiphopowiec w Polsce w swoim stylu wplótł w utwory wiele niedomówień i odniesień, które pozostawiają sporo pola do interpretacyjnych manewrów. Sami przeczytajcie.
1. Taco Jemingway Cafe Belga - tekst
Wymyśliłem sobie taką koncepcję
No
Żebyśmy podzielili tę rozmowę na kilka segmentów
W pierwszym jest to miejsce gdzie się znajdujemy teraz
No
Gdzie jesteśmy i...
Kiedy mówi, że mnie nie chce nie rozumiem
Czego ona może chcieć
Kiedy słyszę siebie w Esce wiem
że ciężej będzie o sekret nim się o nim dowie sieć
Kiedy ty wciskasz me guziki
Wtedy wybucham moja droga to nie test (moja droga to nie test)
Kiedy siedzę zły na ciebie piszę teksty
Które poznasz już dopiero po premierze
Kiedy wieczór ustępuje już świtowi, o
Nie no tak w sumie to już znasz (nie no w sumie to już znasz)
Siedzisz na komodzie nogi wokół moich, ą
W radiu znowu Soma gra (delicious soma)
Kiedy robisz szkodę mówię, że nie szkodzi
Moja droga trochę by było szkoda nas (trochę będzie szkoda nas)
Zanim powiem że mi z tobą jest do twarzy
Cofam to bo nie wiem czym jest moja twarz (nie wiem)
Miękkie piersi, twarde narkotyki
Jestem bestią szarpię za kolczyki
Szeptem miękki materac bardzo skrzypi
Kiedyś piękny a teraz straszne myśli
Café Belga w mig je poskromi
Jak Gombrowicz robił w Tortonii
Męczą mnie demony, robię zwrot od nich
I dlatego piszę o nich zwroty, to nasz kompromis, wow
Wypili moją krew na hejnał nie pierwszy raz
Przerzucam sobie cash na Pay Pal
I uciekam bo mnie ciągle goni świat
Poleciałem pisać wersy w Café Belga
Osiemnasty mnie wykończy, chyba w dziewiętnastym przerwa
Zanim umrę syty, niby Gandolfini (gdzie?)
Na Sycylii albo w Argentynie (fajnie)
Tańczymy tango gdzieś na Santorini
Irena Santor na dzikiej plaży odpalam na głośniki
Bo nie obchodzą nas za bardzo tipy
Gdzie warto bywać i jak przeciwdziałać zmarszczkom
Vipy chcieli by się widywać z nami
Dostaje zapro na bibę od celebrytów
Którzy poznali mnie po Taconafide
Mama pyta kiedy zacznę pisać o czymś
Mówię jej że kiedy coś mi się przytrafi
Milczenie jest złotem, ale me głupoty platynowe są
Więc przelałem na sieroty parę kafli
Dzieci przymierają głodem a obywatele ciągle chcą
Rzucać groszem na ten koszyk dla parafii
Nim posypią mi proboszcze to zmęczone czoło prochem, o
Oto płyta może trochę was zabawi, Café Belga
Wypili moją krew na hejnał nie pierwszy raz
Przerzucam sobie cash na Pay Pal
I uciekam bo mnie ciągle goni świat
Wypili moją krew na hejnał nie pierwszy raz
Poleciałem pisać wersy w Cafe Belga
Osiemnasty mnie wykończy, chyba w dziewiętnastym przerwa, ej
Pojechałem pisać w Café Belga
Czuję, że mogę oddychać w Café Belga
Piję z Filipem znowu Tequille w Café Belga
Chyba jej wyznałem miłość w Café Belga
Nikt nie patrzy na mnie nigdy w Café Belga
Jestem w tłumie, nie jestem inny w Café Belga
Nie robią szumu, nie adorują
Nigdy nie piszczą w Café Belga
Dźwięki migawki zastępują tylko piękne trzaski werbla
Pojechałem pisać w Café Belga
Czuję, że mogę oddychać w Café Belga
Piję z Filipem znowu Tequille w Café Belga
Chyba jej wyznałem miłość w Café Belga
Nikt nie patrzy na mnie nigdy w Café Belga
Jestem w tłumie, nie jestem inny w Café Belga
Nie robią szumu, nie adorują
Nigdy nie piszczą w Café Belga
Dźwięki migawki zastępują tylko piękne trzaski werbla
2. Taco Hemingway ZTM - tekst
Chciałbym znowu jeździć ZTM-em
Gonią mnie koszmary, nie kanarzy
Pytasz kim chcę być w przyszłości, jeszcze nie wiem
Chyba wolę sobie marzyć
Wszystkie trasy w głowie prowadzą do ciebie
Chciałbym znaleźć jakiś azyl
Gdzie te czasy, gdy jeździłem zakochany ZTM-em?
ZTM-em, hej, hej
Leniwe flow, jestem Giggsem
Latałem Ryan'em, latałem se Wizz'kiem
Latałem po Hackney, pisałem ten mixtape
Dwa lata później prowadzę swój biznes
Żaden przeciwnik już nawet nie piśnie
Wyróżniałem się jak martwy piksel
Wszędzie klony, jakbym widział Hare Kriszne
Zdjęcie z szampanem, ale piję mały Pilsner
Chciał Champs-Élysées, ale był na Marywilskiej
W plecy wbijają mi noże jak Brutus
Ona straciła już głowę jak Dooku
Ona ma uda i głowę jak Mewtwo
Nie chcę was na telefonie jak U2
Pyta o wywiad, ja mówię mu: mm, mm, mm
W kółko jak Giro polewałem ten Malbec
Tylko studio i wino, a od obu miałem mieć przerwę
Ciągle pytasz o milion, ja już walczę o więcej
Życie jak "Ósma mila", gdy pisałem rymy w tym ZTM
Chciałbym znowu jeździć ZTM-em
Gonią mnie koszmary, nie kanarzy
Pytasz kim chcę być w przyszłości, jeszcze nie wiem
Chyba wolę sobie marzyć
Wszystkie trasy w głowie prowadzą do ciebie
Chciałbym znaleźć jakiś azyl
Gdzie te czasy, gdy jeździłem zakochany ZTM-em?
ZTM-em, hej, hej
Napisałem "Wszystko jedno" w busie 128
Nie wiem czy ten chłód od ludzi bił, czy nieszczelnych okien
Wtedy nie patrzył na mnie w tłumie nikt, nikt nie mierzył wzrokiem
Teraz ci krawcy chcą mnie poprawić, jakby mieli jakiś problem
Wąsy jak Krzysiu Krawczyk, buzia jak Krzysiu Ibisz
Leżą na dysku tracki, co ty się smyku dziwisz
Że odłożyłem ten "Trójkąt" na potem, ziomek, chciałem zabłysnąć w english
Teraz to proste, że równie dobrze mogłem te nuty nawinąć w jidisz
Kiedyś wiesz - pensja pensją, nie krzyczałem wtedy "oy vey"
Pędziłem SKM-ką, wiadomości mam od niej
Dziewczyny wiesz jak tęsknią, kleiłem tekst na "Mięso"
Uciekam przed dekadencją, zawsze chciałem żyć mądrzej
W busie te zęby żółte, raczej nie myl ze złotem
Leją się łzy jak żółtko w pustym barze na Smolnej
W dłoniach ten żółty papier, ludzie płaczą za Słońcem
Tyle żółci w tych żółtych busach, wszystko żółte jak Coldplay
Chciałbym znowu jeździć ZTM-em
Gonią mnie koszmary, nie kanarzy
Pytasz kim chcę być w przyszłości, jeszcze nie wiem
Chyba wolę sobie marzyć
Wszystkie trasy w głowie prowadzą do ciebie
Chciałbym znaleźć jakiś azyl
Gdzie te czasy, gdy jeździłem zakochany ZTM-em?
ZTM-em, hej, hej
Oto bus staje na pętli
Teraz pamiętam jak byłem dzieciakiem, te plany, że chciałem mieć Bentley
Wtedy rodzice się ciągle kłócili, bo zawsze za mało pieniędzy
Chciałbym, by ludzie patrzyli na teksty, nie tylko ciągle o pensji
Czy jestem na karcie na czasie, jeżeli jestem - które mam miejsce
A które mieć powinienem, no i ile mnie śledzi ludzi na fejsie
I ile tej pengi zarabiam na EPcę, ile kasuję koncertem
Wokoło latają kanarzy pytają bez przerwy o jakieś bilety, jebać was
Autobus kończy na pętli, nigdy nie skończę na pętli
Piszę na pętlach teksty wiecznie, chcesz to je możesz zapętlić, dzięki
Autobus kończy na pętli, nigdy nie skończę na pętli
Piszę na pętlach teksty wiecznie, chcesz to je możesz zapętlić, Bentley
Autobus kończy na pętli, nigdy nie skończę na pętli
Piszę na pętlach teksty wiecznie, chcesz to je możesz zapętlić, dzięki
Autobus kończy na pętli, nigdy nie skończę na pętli
Piszę na pętlach teksty wiecznie, chcesz to je możesz zapętlić, dzięki
Autobus kończy na pętli, nigdy nie skończę na pętli
Piszę na pętlach teksty wiecznie, chcesz to je możesz zapętlić, dzięki
Autobus kończy na pętli, nigdy nie skończę na pętli
Piszę na pętlach teksty wiecznie, chcesz to je możesz zapętlić, dzięki
3. Taco Hemingway Wszystko na niby - tekst
Jest jakaś różnica jak rozmawia się z tobą z Filipem Szcześniakiem czy z Taco Hemingwayem?
Pytanie kto ze mną rozmawia pewnie
A dzisiaj jesteś kim, teraz?
Nie no, tu jestem z ramienia wytwórni, tutaj jestem jako raper
I rozmawiamy szczerze czy to jest część spektaklu?
To wszystko dziełem przypadku jak z naszych płyt hity
Linia życia im się marszczy, niby brwi Fridy
A pod Witosem tamte dzieciaki ciągle Kick-Flipy
Dzieci i młodzież do mnie DM`y "jak mam żyć Fifi?"
Pisze mi że chce się wieszać no bo był bity
Gdy matka litry łez wylewa, ojciec pił litry
I nie przepuścisz tego ścierwa przez ten filtr Brity
Co mam poradzić? Będzie dobrze dzieciak, pisz płyty?
Motywacyjni coache kłamią, że to kwestia chęci
Tylko testament sprawi, że nie umrzesz w niepamięci
Tylko po drugiej stronie wreszcie ktoś ci medal wręczy
Zostawiam rzeczy po sobie żeby się nie lękać śmierci
Nie ma tu miejsca na monety w grobie, kusi wizja dekadencji
Przez parę dekad dancing, więc zawsze beka z MC
Twój ulubiony raper kłamie, mówiąc nie dla pensji
Bo gdyby ktoś dał mu brałby płacząc nie no ekstra dzięki
To wszystko na niby, to wszystko na niby
Gdy wchodzimy do kabiny
Nie wierz w nic
To wszystko na niby, wszystko na niby
Gdy wchodzimy do kabiny
Nie wierz w nic, nic, nic, nic
Nieważne czy pod sceną ludzi prawie 30 koła
Czy trzydziestu chłopa, te przypadkowe typy z Opola
Zagram tak samo czy w hostelu mam tu syfu do kolan
Czy apartament Hilton, tak się tworzy smyku renoma
Grałem za 5 dych i browar, grałem za 50 koła
Oni za vipy i towar chcą bym się wstydził, że Soma śmiga po szkołach
Byłem dzieckiem kiedy siostry mej chłopak
Zabrał na koncert trójki Webber, Emade, Fisz oraz Łona
Wtedy się zachłysnąłem polskim rapem, miałem 11 lat
Mam przeprosić zatem za młody profil mego fana
Powiem krótko, ja z chęcią przyjmę młody profil
Ty masz profil żaden, słuchają nas w korporacjach
Oraz podstawówkach, słucha twój dziadek, kumpel, babcia, kuzyn, matka, córka
Rada od wujka, słuchaj
Choć nie skłamałem jeszcze nigdy na tracku
Na wszelki wypadek załóż, że to jest na niby dzieciaku
To wszystko na niby, to wszystko na niby
Gdy wchodzimy do kabiny
Nie wierz w nic
To wszystko na niby, wszystko na niby
Gdy wchodzimy do kabiny
To nawet nie jest mój prawdziwy głos
Mówią, że robię to na niby
Mówią, że fobie są na niby
Mówią, że kocham ją na niby
Mówią, że moja postać, oraz że moje słowa są na niby
Więc może jestem nieprawdziwy
Może był casting i go wygrałem
Może go robił Jan z Flirtini
A może Grabski, albo Parti
Albo jeszcze jakiś inny geniusz marketingu
Nawet już mi się nie chce tracić śliny nie nie nie
Musisz starannie sobie dobierać bohaterów
Kolega ci powie komu ufać, komu nie
Twój amerykański idol ma czterech ghostwriterów
Jak ci zasnęły podejrzenia, obudź je
Milionerzy w Stanach bawią się w gangsterów
Leją wodę, to juz jakaś powódź jest
A gangsterzy w teledyskach chcą udawać milionerów
Bo w tym niemożliwym świecie nikt juz nie chce być kim jest
To nie Gambino, ale każdy kręci serial
Więc zapamiętaj zanim rzucisz nas na rzutnik
Niechaj przynajmniej będzie dobra reżyseria
Ja mam wrażenia że mnie kręci Stanley Kubrick
To nie Gambino, ale każdy jest aktorem
Pamiętaj o tym, zanim kupisz na nas bilet
Sam mam wrażenie, że zaraz o tym zapomnę
Pamiętaj tylko, że to wszystko jest na niby
4. Taco Hemingway Reżyseria: Kubrick - tekst
Czy ty żyjesz w prawdziwym świecie w ogóle jeszcze?
Moje życie - reżyseria: Kubrick, zwariowałem od tej pracy
Kiedyś byłem w roli głównej, ktoś mnie wyciął przy montażu
All work, no play
All work, no play
Nie widziałem cię od stu dni
Dosyć mam urlopu, dosyć miałem kłótni
Z czasem stało się i zniknąłem jak Houdini
W międzyczasie obcy ludzie stali się okrutni, chuj z nimi
Zawsze miałem jednakowy wzór dni
Koncert, studio, i ze studia do wytwórni
Na chwilę w domu nawet nie wieszałem kurtki
Telefon dzwoni, robić chcą reklamę wódki
Dają milion czysto, do ugrania milion trzysta
Ojciec mówi: "głupio, gdybym z tego nie skorzystał"
Robić chcą kolabo, jakieś zwrotki miałbym wysłać
Mówić: "ekhm, moja ulubiona czysta"
Zamiast brać hajs, wolę dawać przykład
Reputacji nie odkupi żadna cyfra
Śpiewałbym inaczej, gdybym nie wyprzedał trasy
Albo gdyby jakoś marnie nam się sprzedawała płyta
Moje życie - reżyseria: Kubrick, zwariowałem od tej pracy
Kiedyś byłem w roli głównej, ktoś mnie wyciął przy montażu
All work, no play
All work, no play
Znów mam w bani "Odyseję", znowu sam
W dużej chacie z moją pracą - oto "Lśnienie"
Uśmiech dawno nie widziany jestem na bieżąco z gniewem
Dla spokoju ducha sobie słucham "2001"
Mam pomysłów pełny magazynek
Oni myślą, że ja badam rynek
Zarzucają chłopcom mechaniczność
Hej, główna scena na Orange'u, patrz jak płynę
Drogi fanie wiedz, że zawsze będę szczery z tobą
Nie chce mi się tu biadolić, jaki Filip biedny
Wykleili moje zdjęcie, na nim wielkie logo
Nie zobaczysz przy mnie nigdy butelczyny Perły
Nie jestem uliczniak, raczej nim nie będę
Jak mam być uliczniak, ziomuś, jak mam beefy z blendem
W głębi serca ciągle jestem Fifi z STM, co pisał płyty siedząc w ZTM
Kręcę skręt, słucham tych audycji z Lex FM w BXL
Ziomki mówią do mnie: "qu'est-ce que c'est?"
A ja nie wiem, a ja nie wiem
Mówią, że zacząłem tak jak Stanley, ale, że zakończę tak jak Patryk Vega
Wszyscy nas kochają kiedy wygrywamy, nienawidzą, gdy przytrafi się Senegal
Wczoraj rzucam rapy na nielegal, dzisiaj Fryderyki, jutro będą fryty, a nie medal
Myślę o tym noc w noc, zanim zasnę - ogłoszenie "dusza Taco - tanio sprzedam"
Moje życie - reżyseria: Kubrick, zwariowałem od tej pracy
Kiedyś byłem w roli głównej, ktoś mnie wyciął przy montażu
All work, no play
All work, no play
5. Taco Hemingway 2031 - tekst
Upłynęło tyle lat
Nie wiem kiedy to minęło nawet
Nie pamięta o mnie świat
Rok 2020, kończę 30
Ty chciałaś wiedzieć, co u mnie, długa historia, mogę ci streścić
Byłem u szczytu kariery, wiesz to pewnie, byłem na Mount Evereście
Czekam, aż ktoś mnie uszczypnie, dzięki
Jawa jak we śnie
Miałem już wszystko
Miałem cyferki na koncie
Może to miałem za wcześnie, takie pieniądze
Miałem tych fanów płaczących, weźcie ich proszę zabierzcie
Na mych słuchawkach Migosi, kiedyś to prędzej Beatlesi
Najpierw nosiłem ten COS, potem Tom Ford, teraz już noszę Givenchy
Chciałem być jak Takeoff, narzucam Pateka
Mając nadzieję, że jak pieniądz mam, wskazówka zaczeka
W 18' moją buzię ma co druga tapeta
A Tamagotchi całe boże lato hula na baletach, ale
2 0 19, ej
Janek odpalił trasę, ej
Bilety idą powoli, ej
Event słaby ma zasięg, ej
Fani nie chcą przychodzić, ło
Ja zaczynam się martwić
Wypadają ciągle mi włosy, a me czoło znowu się marszczy, hej
Upłynęło tyle lat
Nie wiem kiedy to minęło nawet
Nie pamięta o mnie świat
Upłynęło tyle lat (upłynęło tyle lat)
Nie wiem kiedy to minęło nawet (nie wiem)
Nie pamięta o mnie świat
2025, było minęło, wiesz jak jest
Świat był tylko WF-em, lecą myśli serią jak SKS
Rumak mnie pyta czy chcemy coś robić na dziesięciolecie Trójkąta
Ktoś tam mi pisze o jakiejś reklamie i prosi serdecznie o kontakt
Miałem nie robić ich nigdy
Miałem nie robić ich za nic
Ale mam rocznego syna
Także mnie proszę zostawić
Najpierw ta wódka czysta, ej
Przez chwilę mam flotę jak panicz
Kiedy hajs znika, biorę już wszystko
Szybko jak trzeba to zrobię też vanish
Trójkąt Warszawski 2, krytyka miesza go z błotem
W sumie to owszem, mogłem odpuścić plot twist, w którym się Piotrek okazał robotem
Daje mi zaliczkę Warner, wydam na mega gablotę
Parkuję Teslę za blokiem, tęsknię za czasem, gdy wolałem jechać Peugeotem
Nie wiem skąd wezmę forsę, Kuba śpiewa w duecie
Będzie na nowe Porsche, diament ma w preorderze
Idę promować projekt, do Kuby Wojewódzkiego
Gdy rozkminiam co ja tu robię, goła pani kroczy z Helleną, ej
Upłynęło tyle lat
Nie wiem kiedy to minęło nawet
Nie pamięta o mnie świat
Upłynęło tyle lat (upłynęło tyle lat)
Nie wiem kiedy to minęło nawet (nie wiem)
Nie pamięta o mnie świat
2031, było minęło, jestem pewien
Tyle dobrego, że znów jeżdżę sobie tym ZTM-em
Tęsknię za ludzkim wzrokiem, tęsknię za ich spojrzeniem
Słyszałem te szepty ciągle kiedyś jakbym miał schizofrenię
Poza kontaktem ziomki, które pożyczały kwit ode mnie
Nagle zgasły wszystkie te relacje, z każdym z którym miałem kiedyś dziką chemię
Sprawdzam sobie własną Wikipedię, widzę znowu same dzikie brednie
Ktoś mi wpisał datę śmierci dzisiaj, widzę w szybie jak mi lico blednie
Umieram na zawał w tramwaju, wśród paru kanarów
Ludzie słuchają Szprycera i Marmur, który się robi diamentem nazajutrz
Będzie dla dziecka, mam nadzieję że nie przećpa
Mam nadzieję że nie przechla
Bo nie jestem Janek Brzechwa, nie spłodziłem Pana Kleksa
Zrobili ze mnie Boga, potem ich zmęczył bożek
Najpierw kazali pozować, potem to wstrętny pozer
Nagle mnie budzik woła, bardzo przejętym głosem
Drogi Filipie, dziś jest 13 lipca 2 0 1 8
Upłynęło tyle lat
Nie wiem kiedy to minęło nawet
Nie pamięta o mnie świat
Matko bosko, prezydent dzwoni
Haha, eee, damy radę na trzy... z trzynastym lipca jeszcze myślisz z tą, eee, z premierą, bo mam linijkę taką, żeby zrobić trzynastego lipca i tu będzie fajny smaczek
Co mogę rzec, no, yyy, jak dla mnie to możemy atakować, yyy
I to będzie fajne, ktoś w dniu premiery to usłyszy i będzie wiesz, o, że to dzisiaj, bum, wiesz o co chodzi, fajne, dobra to robimy to
Ale, ty, a nie możesz zrobić dwudziestego chociaż?
6. Taco Hemingway Fiji - tekst
Jak zasięg zerwany w tunelu
Jak kożuch płynący po mleku
Download'y zerwane przy procentach 99-ciu
Jak bankomat, co nie wydał ci PLN-ów
Słuchawki splątane w za ciasnej kieszeni
Jak żółtko rozlane na starej patelni
Gdy ludzie w lokalu są jacyś za piękni
Gdy prosisz o kawę dużą, a barista poprawia, że Venti
Właśnie tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że tu melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że tu melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak
Gdy nie wiem jak rozpocząć mam drugą zwrotkę
Gdy typy śpiewają o Legii pod oknem
Jak stanik, co za nic się nie chce znów rozpiąć
Jak stanik, co za nic się nie chce z- ekh, ok, sorry
Jak apka YouTube'a, co nie chce grać w tle
Jak wieści ze szczytu, gdy jestem na dnie
Jak Uber, co gada, gdy ja wolę milczeć
Gdy chciałem pogadać, a ty wolisz ciszę
Właśnie tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że tu melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że tu melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak
Znowu cię widzę, sobie siedzisz przy Wiśle
Ale to chyba jest złudzenie optyczne
Mamy kontakt tylko telefonicznie
Znowu się martwię, że na stałe się osiedlisz na wyspie
A ja co? Będę sam tutaj
Życia sensu będę sam szukał
Znam te śpiewki, słyszę fałsz w ludziach
Sieją ferment, niby kombucza
Ty przejrzysta jak woda Fiji (i chcę cię na hejnał)
Masz ostatnie słowo, w sumie to ad-liby (w nich jesteś jak Takeoff)
Amerykańskie kino, ciągle oglądam filmy (te bez happy-endów)
Livin' la Vida Loca, wolałbym trochę ciszy
Właśnie tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że tu melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że tu melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak
7. Taco Hemingway Abonent jest czasowo niedostępny - tekst
To był sen jakich wiele (To był sen jakich wiele)
Zamówiłem już taryfę, żeby jechać znowu gdzieś na imprezę (chciałbym ZTMem, ej)
Biorę ten inhalator, nagle dziwnym dźwiękiem do mnie śpiewa Messenger (śpiewa, śpiewa, śpiewa, śpiewa, śpiewa, śpiewa)
Borys pyta, czy depresja, nie no stary, przestań, już lecę
Zmierzam w ten eter, wjeżdżam w to miejsce gdzie wybrzeża ferment
A tech branża wkręcona w techno
Ty palisz zmęczona menthol
Rekin kobiety na węgorz łowi tu, a druga wędka to bankroll
Zmierzam w ten eter, wjeżdżam w to miejsce, gdzie wybrzeża ferment
A tech-branża wkręcona w techno, ty palisz zmęczona mentol
Rekin kobiety na węgorz łowi tu, a druga wędka to bank-roll
Ale nagle znikasz mi w oparach dymu
W mojej głowie twoja twarz tak jak lata temu
Na mej mapie zmarszczki, ale mnie to nie martwi
Bo kiedy byłem gładki to nie miałem celu
Wokół parkietu jak Tabaluga
Mam astmę, czy możesz mi zabrać szluga?
Zanim zasnę to dzwonię i sprawa głupia
Bo w słuchawce czerwonej odbiera ta baba, ta baba duka
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny
Chyba nauczyłaś się nie odbierać w weekendy
Dziwny komunikat, kiedy dzwoni moje serce
Wybacz, abonament jest czasowo niedostępny (wstrętny, wstrętny)
Błaga o debatę, odpowiadam mu, że nie chcę (nie chcę, przestań)
Jak lokator, który wierci dziury mi na piętrze
Wbijasz szpile, wolę jak wysyłasz mi pinezkę
Robisz z igły widły i to chyba niebezpieczne (leżę grzecznie)
Po akupunkturze już, a krew mi dalej cieknie (wiesz, że lekcję)
Rzutu talerzami możesz dawać Magdzie Gessler (nie no, pięknie)
Kiedy już nie ręczę za siebie podaj mi rękę
Budujemy mury, ja wolałbym Keine Grenzen
Koniec już postawy marzycielskiej
Za szybą laurki od straży miejskiej
Im samotniej się czuję we własnym świecie
Jakimś cudem to widzę tę parę częściej, lecą flary wszędzie
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny
Chyba nauczyłaś się nie odbierać w weekendy
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny (abonent, abonent, abonent)
Abonent jest czasowo niedostępny
Chyba nauczyłaś się nie odbierać w weekendy
Odbierasz i się robi w końcu pozytywnie
Ta negatywność jak nowotwór - to się wytnie
Dobra robota Borucci, bo w końcu w spokojne rytmy
Choć paru tych fanów nagle prosi o nowy "Szprycer"
To nowy Fifi, czyli spokojne ruchy jak młody Bobby Fischer
Ostatnio piłem tę wódę jak nowy PRO8L3M wyszedł
Dzieciaki sprane mózgi, za dużo kody pitej
Zamyślony se krążę z brodą jak młody Žižek
Życie nieistotne, kiedy nie ma ciebie
I dlatego w twoją stronę lecę samolotem teraz, lecę samolotem
Szczupła stewardessa słyszy tę rozmowę
Mówi o trybie samolotowym i się przeokropnie gniewam
Także pogadamy potem
Nie mamy czasu na głupoty, mam 28 lat
A potomnych ciągle na mym horyzoncie nie ma
Ale nie gadajmy o tym
Jak telefon z lat 90. trzęsę się na myśl o kontakcie z tobą
Czuję już twój dotyk niemal
Tylko ty mnie umiesz włączyć
Skup się proszę na moment
Dzień dobry, halo, z tej strony twój ulubiony abonent
Nie mam siły na emoji, chyba wolę przedzwonić
Jeżeli nie umiesz kochać, ja chętnie mogę przeszkolić
W Motoroli nie widziałem reklam
Nie patrzyłem z odległości jednej czwartej metra
Na te sztuczne mordy cały pierdolony spektakl
Jak zapełniony dysk umiera to nie ma miejsca
8. Taco Hemingway Motorola - tekst
Lepiej żyło się na Motorolach
Moi ludzie nie śpią nocą w domach
Bez pracy prawie trzy dychy
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Miasto wibruje jak flip phone
Motorola, Motorola, Motorola, Motorola
Znowu jestem płytki jak rozmowa w windach
Oczy utopione ciągle w Social Mediach
Tamte panie takie ładne jakby ciosał Fidiasz
Te niektóre Instagramy to jest twoja biblia
Moja też w sumie, nawet ci nie będę mówił
Dobrze wiesz które
Leżę w domu czekam znowu aż ten deszcz lunie
I tak nie wychodzę, a te słońce stresuje
(Ja cię stresuje?)
Uu, yeah, dzwoni, duszą mnie te maile, gdzie jest mój Ventolin
Kupię Ericssona, chyba kupię Sony
Pieje kogut, a mój budzik mnie od ósmej goni
Szedłem spać kwadrans po piątej, dieta to Mandras i Bombej
Na kawalerski Berussa, na Berlin z Warszawy jak Ondrej
Lepiej żyło się na Motorolach
Moi ludzie nie śpią nocą w domach
Bez pracy prawie trzy dychy
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Miasto wibruje jak flip phone
Motorola, Motorola, Motorola, Motorola
Warszawa dusi mnie rano, tutaj żyjemy i tu umieramy
Za oknem przepiękny billboard, nie sądzisz?
Oglądam z łóżka reklamy
Idę ulicą, ze ściany Smyka różowy push-up mnie wabi
A jak zasypiam chuda blondynka oko mi puszcza LEDami
Ciągle do mnie dzwonią te numery
Mam już tego dosyć będę szczery
Pani Nykiel da ci kartę SIM
Pani Dykiel da ci owocowe Fairy
Z każdej głupiej strony kuszą Telimeny
Widzę tylko windę, mój posiłek zawsze delivery
Tylko bity bity oraz te litery, jakieś Vaty, Pity
Liczy dziko, myśli jak Flippery
Lepiej żyło się na Motorolach
Moi ludzie nie śpią nocą w domach
Bez pracy prawie trzy dychy
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Miasto wibruje jak flip phone
Motorola, Motorola, Motorola, Motorola
Lepiej żyło się na Motorolach
Moi ludzie nie śpią nocą w domach
Bez pracy prawie trzy dychy
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Jak nie wyjdą rapy no to po nas
Miasto wibruje jak
Wróćmy jeszcze do tej, do tej sławy trochę, bo przygotowałem sobie jeszcze jeden cytat
Dawaj
I to napisał Gombrowicz w jednym z listów z emigracji:
"Moje życie stało się niezbyt przyjemne i ciągle przemyśliwam nad tym żeby się wynieść na tamten świat"
To są takie słowa które sprawiają że zaczynasz się zastanawiać...
9. Taco Hemingway Modigliani - tekst
...czy, sława, poklask, popularność nie jest przeceniania przez ludzi którzy jej nie zaznali nigdy
No jest, pewnie, że jest, no pewnie, że tak
A to nie jest dziwne, że brukowce się jeszcze za ciebie nie zabrały?
Ona leży nago jestem, Modigliani, Modigliani
Złote włosy i bordowy stanik, jak Gryffindor
Świeci szyją, jestem Modigliani
Ja jak uczeń kiedy mówię do niej proszę pani, proszę pani
Ona nago, jestem Modigliani, Modigliani
Złote włosy i bordowy stanik, jak Gryffindor
Świeci szyją, jestem Modigliani, Modigliani
Zdejmuj suknię, ej
W końcu sami
To był dziwny dzień, dziwny miesiąc, dziwny rok, dziwne życie
Myśli wrzeszczą, ściszcie, co?
Te dzieciaki, w nic nie wierzą, widzę to
Ich idole są przerażający - tylko kliknięć chcą
Traktują miłość jak telenowelę
Jak telenowele, chcieliby wiedzieć z kim żyję i leżę w pościeli, i zwiedzam hotele
Klęczy przede mną, choć nigdy nie klęczę w kościele, no tego za wiele
Każdy mój związek z natury jest poligamiczny, mam ego za czterech
W imię ojca ducha syna, miej w opiece moich ludzi, znów chadzają po kasynach
Boris wydał cztery koła w klubie striptiz chłopaczyna
Teraz ma nadzieje, że następna płyta to platyna
Zmiana barwy jak kameleon
U młodu padnę jak Amadeo
Chłopcy twierdzą, że nie płaczą, lecz udają jak Paweł Deląg
Peugeot zmienię na Tesle, mózg kosmiczny jak Elon
Chodzę sobie po mieście, chcą mnie ścigać z kamerą
Jestem Modigliani, Modigliani
Złote włosy i bordowy stanik, jak Gryffindor
Świeci szyją, jestem Modigliani, Modigliani
Zdejmuj suknię, ej
W końcu sami
Proszę pani, ona nago jestem Modigliani, Modigliani
Złote włosy i bordowy stanik, jak Gryffindor
Świeci szyją, jestem Modigliani, Modigliani
Zdejmuj suknię, ej
W końcu sami
Zero siedem, ktoś mi wsypał biały proszek w blanty
Wieczorem diabeł mi na dobranoc śpiewał kołysanki
To nie porażka, że znów płynie w tym kielonie Chianti
Bo mogłem skończyć w narkotykach, Fifi - Moltisanti
One by chciały mefedron (standard)
Kiedyś zajawa Devendrą (Banhart)
Teraz to tylko techno (techno)
Nie lubić tego to wielki skandal
Sypią więc nie ma wyboru, nocą na mieście już nie ma kolorów
Szklana pogoda, żyły niebieskie od mefedronu
Jutro kacyk trzyma all day
W sumie to dobrze, bo dzięki niemu czas płynie już wolniej
Ma zalepiony telefon, chyba znów była na Smolnej
Na mieście każdy udaje, każdy uprawia swój cosplay
A ja na tym balu przebrany za Taco H
Wszyscy mu życzą dobrze i mówią mu chapeau bas
Zima znowu za rogiem póki co lato trwa, więc tańczę
Ma ma se, ma ma sa, ma ma ku sa
Ma ma se, ma ma sa, ma ma ku sa
Jestem Modigliani, Modigliani
Złote włosy i bordowy stanik, jak Gryffindor
Świeci szyją, jestem Modigliani, Modigliani
Zdejmuj suknię, ej
W końcu sami
Proszę pani, ona nago jestem Modigliani, Modigliani
Złote włosy i bordowy stanik, jak Gryffindor
Świeci szyją, jestem Modigliani, Modigliani
Zdejmuj suknię, ej
W końcu sami
Ty byś się zgodził, jakbym że ty piszesz trochę o wielkim mieście
w takiej formie jakby wielkie miasto, metropolia, ten tryb życia był
trochę uzależnieniem? Skąd u ciebie taka wizja miasta, jako
sytuacja w którą się jest łatwo uwikłać?
10. Taco Hemingway Dieu - tekst
Dwie presski i dwie imprezki, ze dwie kreski
Królowie tafli jak Wayne Gretzky
Królowe lodu chcą parę kafli i fejm, prestiż
A WWA to NHL jest w tej kwestii NHL jest w tej kwestii
Ona nie Bella, uczy się życia bez bestii
Teraz warkoczyk znowu próbuje wpleść w densing
A on zawodzi, nie chce wrócić jak pies Lessie
Nie nazwie suką nigdy, to nie jest gest męski
WWA to zimowisko, prawie kwiecień
Ciągle mrozy, ale idą w disco
Pracowite mrówki pchają sobie kij w mrowisko
Wcale nie mówią w oczy prawdy, ale napiszą wszystko
Znowu piją szybko, najpierw Pinot Grigio
Szybkie piwo, no i włączył im się real talk, real talk
Powiedz mi, czemu potraktował mnie ten Bitcoin brzydko
Znowu już czeka na nas kasyno, także Hilton szybko
I dlatego mówię adieu
Wszystkim, którzy ciągle pozostają na dnie
I powtarzam to jak mantrę
Mówię pa, mówię cześć, mówię adieu
Mówię pa, mówię cześć, mówię adieu
Mówię adieu
Ona ma serce jak lód, ty masz alergię na chłód
Choć piękny ma chód, to woli tym Mercem na skrót
Nie patrz jej w oczy, bo będziesz kaputt
Ona wypuszcza już bucha i duka
"Odszukać tu męża to cud"
Oko zapuszcza na druha, co wzroku nie spuszcza, bo chciałby ją...
Każdy z nas banał, w nocy sztama, ale potem obca twarz z rana
Nogi rozchylone, w nocy tańczy kankana
Potem nie zawracaj już gitary, panie Santana
Łoł, wrzucili ci do wody pocisk
No a w szkole nie mówili, że ta molly szkodzi
Twój kolega oczy kobry ma, no bo nosy robił
Opętany ziomek sobie myli kroki osiem godzin
Osiem kobiet, zero soku, bo nie robi popit
Obserwacja tych widoków, moje nowe hobby
Ale low-key fascynują twoje loki
Miasto łapie się za brzytwę, tonie w morzu koki
Ty chyba będziesz mi tratwą, kiedyś odpłynę, nie będzie tak łatwo
Rano w rulony zwinięty jak banknot
Chciałbym się zmienić, zamknięty ten kantor
I dlatego mówię adieu
Wszystkim, którzy ciągle pozostają na dnie
I powtarzam to jak mantrę
Mówię pa, mówię cześć, mówię adieu
Mówię adieu
Nim to pojebane miasto mnie dopadnie
Nim mi resztę prywatności ktoś ukradnie
Jakieś inne miejsce na ziemi sobie znajdę
Jakiś bar, knajpę, mówili plany wszystkie wsadź w bajkę
A zrobiliśmy coś z niczego, Fifi MacGyver
Za dzieciaka chciałem latać, niby Buzz Lightyear
A teraz jadę nocą, gadam do swej fury, jestem Night Rider
Na placu Flagey byłem z ziomkiem z Ciechanowa co ma tatuaże
Byłem z Maćkiem i Borisem, byłem tam z Łukaszem
Fani wyciągnęli dłoń, zrobiłem amputację
Nie chciałem nigdy mainstreamu, ale nie chciałem ciekawostką być na pięć minut
Mów co tylko w sumie chcesz synu, ale życie nie obyło mi się bez przygód
Ale teraz mówię adieu, wszystkim, którzy oczekują, aż upadnę
-ak prześledzi się twoją biografię, na podstawie tych materiałów,
które są dostępne, czyli jakichś archiwalnych wywiadów, trudno
nie odnieść wrażenia, że życie przez całe życie rzucało po świecie
dość mocno, to jest tak, że nigdzie nie mogłeś zagrzać miejsca na
dłużej?
22,55
You take a credit cards?
No, no cards it's written right on the...
Okay, okay, okay, we'll find something
Machine is break, sorry
W sensie, stary, generalnie wiesz, uciekasz
11. Taco Hemingway 4AM in Girona - tekst
Running from the fame
In a rented Beemer, 140 in the rain
I remember I was hoping for a change
Funny how I really don't want it, once it came
Paparazzi on a lookout
Come on, little baby, look proud
By the way though she hates being called a model
That ain't fair, cause she's only into books now
We fucked around made a new sound, god damn
Fucked around, made a new sound, god damn
Fucked around, made a few stacks, god damn
I fucked around I got the blues now
I'm staying in Brussels and London now
And only my real people come around
The people that I'm leaving in the past
Keep calling to lend them a couple thou', huh
I don't like that
I don't really like that
I remember messaging my idols
Hoping that they write back
But they never write back
Why they never write back?
I remember teasing my demons
Hoping that they bite back, argh!
I don't like that
I don't really like that
Now I got these kids in my DMs
Begging me to write back
I don't write back
Why I never write back?
I remember messaging my heroes
Feeling like a psychopath
Now this is the season for fox hunting
And they will not stop til they got something
This relationship got their heart jumping
I'll say it now, make sure I'm not mumbling
I'm in love with her
There you go, put it in your article
I just fell in love, doesn't mean that I'm a fool
They've been, uh, turning love into a carnival
They've been, uh, wondering if I'm honorable
Listen up though, here's the thing
I only care what my momma and my sister think
Fuck going online, that ain't part of my day
And they been lying non stop, so you'd click the link
I don't like that
I don't really like that
I remember messaging my idols
Hoping that they write back
But they never write back
Why they never write back?
I remember teasing my demons
Hoping that they bite back, argh!
I don't like that
I don't really like that
Now I got these kids in my DMs
Begging me to write back
I don't write back
Why I never write back?
I remember messaging my heroes
Feeling like a psychopath
Pan uciekł, pan nas zdradził, pan nas oczernił. Pan zostawił
młodzież, młodych ludzi, którzy panu zaufali. Pan Polski nie kocha
Kocham
Nie kocha Pan