Wojna pomiędzy Madonną a Guyem Ritchie z każdym dniem staje się coraz bardziej zażarta. Doszło nawet do tego, że gwiazda zaoferowała mężowi dodatkowe 10 milionów dolarów za to, że gdy będzie widywał się z ich dziećmi, będzie miała pełną kontrolę nad wizytami. Ritchie zdecydowanie odmówił. Stwierdził, że woli już nawet dobrowolnie zrzec się praw do własnego syna i przybranej córki, niż pozwolić, aby zona nadal kontrolowała jego życie prywatne. Adoptowany niedawno przez gwiazdę chłopiec z Afryki w ogóle go chyba nie interesuje.
Przyjaciele Madonny zgodnie twierdzą, że jej mąż przez cały związek wyzywał i dręczył emocjonalnie ją i dzieci. Natomiast znajomi Guya odpierają zarzuty, mówiąc że ich małżeństwo było "chore, podszyte fizyczną i psychiczną przemocą".
Madonna stale się nad nim pastwiła. Śmiała się z niego i mówiła, że powinna była wyjść za kogoś, kto jest tak silny, inteligentny, uduchowiony i ambitny jak ona sama, a nie za takiego nieudacznika - mówi jeden ze współpracowników producenta. Ich kłótnie często przeradzały się w agresywne pyskówki. Parę razy Madonna spoliczkowała Guya. A ona ma naprawdę umięśnioną łapę.
W odpowiedzi na atak ze strony znajomych Guya, jedna z bliskich przyjaciółek Madonny wyznała dziennikarzom, że producent bardzo często krzyczał na żonę i starał się udowodnić, że jest od niego gorsza:
Byłam świadkiem, jak wrzeszczał: "Jesteś stara, gruba i pomarszczona." Mówił także, że jest głupia i nie potrafi śpiewać.
Jak zwykle, pewnie prawda jest pośrodku: on ją wyzywał, a ona go biła. Pięknie się dobrali.