Producenci Gwiazdy tańczą na lodzie chyba przestraszyli się Rzecznika Praw Obywatelskich i Rady Programowej TVP. Dlaczego? Wczorajszy odcinek był zaskakująco grzeczny, stonowany i... nudny.
Nie było ani jednej pyskówki między Dodą a Steczkowską, nie było obrażania się i złośliwości. Słowem – było „misyjnie”. Justyna w niemal każdym wejściu powtarzała, że "tu chodzi przede wszystkim o jazdę na lodzie", że to "taki piękny i trudny sport". Kiedy namawiała do głosowania na zagrożone pary, powiedziała nawet: Mam nadzieję, że nie będą kierowali się państwo tylko sympatiami, ale też umiejętnościami gwiazd. Bo to jest najważniejsze.
Ciężko stwierdzić, czym ostatecznie kierowali się widzowie, wysyłając w tym tygodniu do domu Kasię Burzyńską. Zresztą, odpadła drugi raz z rzędu – w zeszłym tygodniu uratował ją tylko Conrado Moreno, ktróry na potrzeby show odegrał małą komedię po koniec programu (przypomnijmy: Burzyńska odpadła i... wróciła! ). Zrobiło się jej chyba trochę przykro - okazało się, że jest naprawdę nielubiana.