24 maja 2008 roku Marcin Kwaśny poślubił w Białowieży Dianę Kołakowską. Tego dnia towarzyszył im pech. Kierowca cadillaca, który miał ich zawieść do kościoła, okazał się pijany, zaś ksiądz pomylił godziny i kiedy państwo młodzi i 170 zaproszonych gości pojawiło się przed kościołem, ten okazał się zamknięty. Jednak Marcin i Diana wierzyli, że od tej pory będzie tylko lepiej.
Nigdy nie zapomnę daty mojego ślubu, bo mam ją wygrawerowaną po wewnętrznej stronie obrączki - wspominał aktor w rozmowie z tygodnikiem Na żywo.
Jeszcze niedawno udzielił katolickiemu tabloidowi wywiadu, w którym wychwalał żonę. Diana wytrzymała ze mną, kiedy byłem zagubiony - wyznał w Dobrym Tygodniu. Jestem jej za to ogromnie wdzięczny. Sakrament małżeństwa działa, ślub kościelny, wzięty z powodu tradycji, był nam bardzo potrzebny. Teraz to widzę.
Niestety, po dziesięciu latach małżeństwa żona aktora złożyła pozew rozwodowy. Nie wiadomo, co poszło nie tak. Krążą plotki, że Kwaśny nadal ma kłopot z alkoholem, a odkąd popadł w dewocję, życie z nim stało się jeszcze cięższe.
Co gorsza, Marcin sam nie rozumie, co się właściwie stało. Jestem zdruzgotany - wyznaje w rozmowie z tygodnikiem Na żywo. Nie wiem, co mam powiedzieć. Chyba najlepiej będzie, jeśli na razie zamilknę.