Doda zaangażowała pół Polski w poszukiwania nowego chłopaka. Ogłosiła nawet publicznie swoje wymagania (przypomnijmy: "Mój facet musi mieć twarde jaja!"). Później zaczęła pokazywać się na imprezach z Kubą Czajczyńskim, synem bogatego biznesmena z Kalisza. W międzyczasie zwierzała się, że podczas urlopu na Ibizie oświadczył się jej jakiś Sergio (btw: znany miejscowy amant, który podrywał naszą czytelniczkę, macając ją... stopą między nogami).
Mimo że sama przyznała, że uległa facetowi o takich manierach, przedstawia się w mediach jako osoba niedostępna, z wymaganiami, bardzo trudna do zdobycia. W najnowszym wywiadzie dla Interii znów wymienia warunki, które musi spełnić jej chłopak:
Jestem osobą, która bardzo szybko się nudzi i ciężko jest mnie zaspokoić. Zarówno emocjonalnie, intelektualnie, jak i fizycznie. Jestem bardzo wybredną osobą, która potrzebuje takiej osoby, która jest tak samo barwna, ma ciekawą osobowość, jest tak samo dowcipna i inteligentna jak ja. A nawet bardziej, bo lubię, gdy ktoś mnie stymuluje do działania. Powiem ci, że nie jest łatwo. Poszukiwania w buszu trwają.
Dorota nie boi się, że jakiś chłopak będzie chciał z nią być tylko dla rozgłosu. Jak twierdzi – umie natychmiast rozpoznać "oszustów":
Jestem rewelacyjnym psychologiem. Dostałam się z palcem w tyłku na studia psychologiczne [dodajmy że płatne]. Także wiesz - rozkminiam ich w ciągu 60 sekund. Robię im co tydzień testy, sprawdzam. Cały czas są na czujniku - krótkie krycie.
Ze smutkiem stwierdzamy, że Doda jako małpa z tipsami była bardziej przekonująca i mniej pretensjonalna niż jako intelektualistka, która podpiera się pseudofeminizmem (przynosząc wstyd prawdziwym feministkom, które walczą o poważne traktowanie).