Konflikt Doroty Rabczewskiej z TVN-em trwa już tak długo, że w sumie trudno wyobrazić sobie, by Doda kiedykolwiek wróciła na łamy stacji kierowanej decyzjami Edwarda Miszczaka. Piosenkarka nie ma szczęścia do ludzi, co udowodniło wiele procesów sądowych i innych sporów, a pierwszą i jedyną osobą poznaną w ciągu ostatnich lat, której naprawdę ufa jest jej mąż, Emil Stępień.
"Wojująca ze światem" Doda ma chyba poczucie misji związanej ze swoją krucjatą przeciwko TVN-owi. Podczas ostatniego koncertu w Murowanej Goślinie zapowiedziała utwór Znak pokoju, nawiązując do osławionego konfliktu:
Dzięki głosom publiczności 12 lat temu zdobyliśmy Słowika Publiczności na festiwalu w Sopocie. Dziękujemy serdecznie wszystkim, którzy na nas głosowali. No i serdecznie pragnę zaśpiewać ten utwór, ponieważ jest jubileusz wszystkich zwycięzców Słowika w TVN-ie, ale mnie tam nie zobaczycie, bo mam bana. To jest właśnie taka niezależna telewizja - powiedziała ze sceny, pokazując jednocześnie środkowy palec.
Przypomnijmy, że "ban" Doroty w stacji trwa od programu Na Językach. Nieporozumienia z Rabczewską zaowocowały decyzją o zakazie pojawiania się na antenie nawet najmniejszej wzmianki o Dorocie.
Może najwyższa pora potraktować Rabczewską jak każdą inną celebrytkę goszczącą w stacji?
.be&app=desktop