Jeszcze do niedawna Katy Perry była jedną z najbardziej lubianych piosenkarek muzyki pop na świecie. Na początku kariery wizerunek artystki kreowany był na "dziewczynę z sąsiedztwa", co w rezultacie okazało się być genialnym strategicznym posunięciem, gdyż miliony fanek mogło utożsamić się z "wyluzowaną i zdystansowaną" Perry. Niestety wszystko zmieniło się w momencie wydania najnowszej płyty pod tytułem Witness. Przemiana (podobna do tej, którą w 2013 roku przeszła Miley Cyrus) sprawiła, że fani zaczęli odwracać się od 33-latki i negatywnie traktować album, który teraz jest praktycznie komercyjną porażką.
Mimo spadku popularności twarz wokalistki zagościła właśnie na wrześniowej okładce australijskiej edycji Vogue'a. Na zdjęciach wykonanych przez Emmę Summerton możemy podziwiać Katy pozującą w kreacjach Saint Laurent i w wymyślnych perukach. W jednej z nich (czarnej, sięgającej do ramion) wokalistka wygląda zupełnie jak za dawnych lat. Jak się okazało, najnowsza sesja gwiazdy nie spotkała się z przychylnymi opiniami internautów.
"Dobrze, że na niektórych zdjęciach nosi peruki, bo ta fryzura wszystko psuje", "Fryzura jest po prostu TRAGICZNA. Kiedy wreszcie z niej zrezygnuje?, "Prawda. Na okładce powinno się znaleźć zdjęcie w peruce" - pisali w komentarzach pod zdjęciami.