Karolina Malinowska, największa przegrana 3. edycji Gwiazdy tańczą na lodzie opowiada w wywiadzie dla Gali o swoim nieudanym debiucie w programie. Broni się, tłumacząc, że właściwie dobrze się stało, bo czuła się zażenowana poziomem show. Zaraz, zaraz, nie poinformowali jej, że od dwóch edycji królową jury jest Doda?
Nie żałuję, że odpadłam - przekonuje nas Karolina. Po programie Jan Englert powiedział mi, że dobrze się stało, że moja osoba nie będzie już kojarzona z tekstami na żenującym poziomie, jakie padały na wizji. Wtedy zrobiło mi się... spokojniej. Telewizja Polska nie powinna dopuszczać do takich sytuacji. Podczas przygotowań poznałam fajnych ludzi i takich, z którymi nie chcę mieć nic wspólnego.
Nie ukrywa, że brzydziła się występować u boku jednej osoby:
Chyba najlepiej określił Jolę Włodzimierz Szaranowicz: "Nie można robić z niczego wartości, bo gdzieś musi być początek i sens." Myślę, że Jola jest ciekawym zjawiskiem socjologicznym, taką reprezentantką dzisiejszej popkultury. Nie jest to jednak osoba, którą można polecić komukolwiek jako wzór [w domyśle: w przeciwieństwie do mnie!]. Owszem, potrafi być bardzo miła, ale tylko wtedy, kiedy czegoś od ciebie potrzebuje.
Rozumiemy ten niesmak. Karolina i Jola są z pewnością dziewczynami z innej półki. Występowanie obok Rutowicz groziło modelce popsuciem swojej "marki". Czy jednak słusznie uważa się za lepszą?
Karolina jest znana dlatego, że jest ładna. Jest znana dlatego, że ma znanego faceta. Publicznie żebrała o udział w Tańcu z gwiazdami (w przeciwieństwie do Ilony Felicjańskiej, nieskutecznie). Jest przyjaciółką Tomka Jacykowa i Frytki (a przynajmniej - przytula się do nich na imprezach i robi sobie z nimi zdjęcia). Dlaczego atakuje osobę, która ma taki sam pomysł na życie jak ona (żyć z pokazywania się i mówienia o sobie przed kamerą), tylko jest brzydsza, nie kryje swojego chamstwa i gorzej się ubiera?