Marta Kaczyńska próbuje się kreować na wzór cnót, gorliwą katoliczkę i wyznawczynię "tradycyjnych" wartości. Patrząc na jej tryb życia można mieć jednak wątpliwości, czy przestrzega deklarowanych przez siebie zasad. Bratanica Jarosława Kaczyńskiego pomimo młodego wieku ma już za sobą dwa rozwody - z Piotrem Smuniewskim oraz podejrzewanym o przekręty finansowe Marcinem Dubienieckim.
Jakiś czas temu związała się z kolei z Piotrem Zielińskim, z którym połączyła ją ponoć miłość do koni. Biznesmen jest bowiem właścicielem stadniny i szkółki jeździeckiej, a także prowadzi kilka innych dochodowych biznesów. Marcie najwyraźniej nie przeszkadzało, że jej nowy partner jest także rozwodnikiem z trójką dzieci, a jeszcze w zeszłym roku obściskiwał się na plaży z inną kobietą.
Dość szybko zaszła z nim w ciążę i postanowiła wyjść za niego za mąż. Od soboty znów jest już szczęśliwą mężatką. Jako tradycjonalistka Marta do ślubu poszła w białej sukni, która mocno podkreśliła jej spory już, ciążowy brzuszek.
To już zresztą standard u Marty - do poprzednich ślubów także przystępowała w stanie błogosławionym - to zrozumiałe, w końcu nie można pozwolić, aby kolejne dzieci przychodziły na świat w niezalegalizowanych związkach.
Kreacja Kaczyńskiej wywołała poruszenie wśród internautów, którzy zwracali uwagę, że ogromny dekolt i rozcięcie są zbyt wyzywające, a spod pach nieestetycznie wystaje biały stanik.
Wygląda na to, że Marta tak się spieszyła do złożenia przysięgi małżeńskiej, że sukienkę kupowała w ostatniej chwili. Okazuje się bowiem, że zamówiła ją przez Internet i zapłaciła za nią zaledwie 429 złotych. Model "Anna" reklamowany jest jako "lekka, zwiewna sukienka z szyfonu".
Niewielkie falbany w rozcięciu sukni i na ramionach powodują, że każda sylwetka wygląda w niej niezwykle smukło - zachwalają producenci.
To z pewnością miało kluczowe znaczenie dla Marty będącej w zaawansowanej ciąży.
Faktycznie wyglądała "smukło"?