Skromność i Instagram to pojęcia tak odległe, jak "Żywy Ken" i "naturalność". Jednak do "odważnych" zdjęć wciąż nie wszyscy się jeszcze przyzwyczaili. Zawsze znajdzie się ktoś, kto w purytańskim tonie zwróci uwagę na zbyt obfity dekolt, albo przypomni o życiowych cnotach. Problem w tym, że takie uwagi spotykają się zwykle z błyskawicznym pożarciem moralizatorów przez fanów gwiazdy.
Przekonała się o tym fanka Dody, która pod nowym zdjęciem... pochwaliła jej ciało. Zarzuciła jednak jej pozom "brak smaku" i pokazywanie za dużo "pod publikę".
Też mam ładne ciało, ale nie wrzuciłabym zdjęć w takich pozach. Dlatego, że po prostu trochę to niesmaczne i wieje pod publikę - nieśmiało zhejtowała fanka.
Doda nie jest jednak znana z pobłażania negatywnym uwagom. Docinki potrafi naprawdę boleśnie zripostować, do tego stopnia, że obiegają Internet, stając się viralami.
Kochaneczko, pozwoliłam ci w mojej piaskownicy powykłócać się o grabki, ale widzę, że nadwyrężając moją gościnność zanudzasz tu wszystkich - zaatakowała zdaniem wielokrotnie złożonym.
Zmykaj już na dobranockę, bo niebawem wrzucę takie zdjęcia, że twój york nie zdąży cię reanimować. Tak dla twojego dobra - skończyła w tonie pełnym fałszywej troski.
Możemy się domyślać, że te delikatne jak na standardy Internetu uwagi tak rozwścieczyły Dodę, bo po drugiej stronie obiektywu stanął jej mąż. Najwyraźniej odebrała to również jako atak na Emila. Skończyła zaś sentencją, która ma spore szanse, by trafić na koszulki.
Cały ten Instagram jest pod publikę. Przecież nie prywatny - zauważa Dorota.
Mam w życiu ten komfort, że jestem sobą: jednego dnia świecę cyckami, a drugiego przykładem - zakończyła.
Dużo brutalniej wtórowały fanki. Wytykały autorce upomnienia fizyczne niedoskonałości. Najwyraźniej podziałało, bo komentarz zniknął pod naporem mniej wybrednego hejtu.