Zaledwie w poniedziałek pisaliśmy o zbiórce pieniędzy na operację Anny Grodzkiej, którą uruchomiła jest przyjaciółka i współpracowniczka Lalka Podobińska. Okazało się, że pierwsza polska transpłciowa posłanka Sejmu VII kadencji ma poważne problemy z kręgosłupem i by w pełni odzyskać sprawność potrzebuje kosztownej operacji. Polityczka w 2015 roku zakończyła kadencję w parlamencie, nie ubiegała się o reelekcję i zajęła się działalnością społeczną i publicystyczną.
Anna Grodzka od ponad trzech lat zmaga się z poważną chorobą kręgosłupa, która utrudnia jej chodzenie, a co za tym idzie zdecydowanie ogranicza publiczną aktywność. Mimo codziennego bólu, Ania kontynuuje jednak swoją działalność społeczno-polityczną w organizacjach pozarządowych, chociaż w znacznie ograniczonym zakresie - pisała na stronie zbiórki organizatorka.
We wtorek cel - 23 tysiące złotych - został osiągnięty z nadwyżką. Do tej pory na stronie Pomagam.pl na zbiórce wpłacono niemal 25 tysięcy złotych.
Drogi darczyńcy. Stało się. Zebraliśmy potrzebną kwotę w mniej niż półtorej doby. Jestem wzruszona Waszym dobrym sercem. Każda choćby najmniejsza wpłata pokazuje, jak ważna jest dla nas Ania i jak bardzo chcemy pomóc jej wrócić do zdrowia. Zebrana kwota powinna wystarczyć już na operację, a nadwyżkę przeznaczymy na dofinansowanie koniecznej po operacji rehabilitacji. Dziękuję Wam z całego serca za mobilizację, empatię i zrozumienie. Jesteście wspaniali. Termin operacji już potwierdzony. Miejmy nadzieję, że pozwoli Ani wrócić do zdrowia - napisała na stronie akcji Lalka Podobińska.
Myślicie, że to zwiastuje powrót Anny Grodzkiej do wielkiej polityki?