Małgorzata Kożuchowska jest jedną z najbardziej zapracowanych polskich aktorek. Gdy jeden serial z jej udziałem dobiega końca, natychmiast dostaje pracę w kolejnym. Ostatnio udało jej się też wyprosić "niegrzeczną" rolę u Patryka Vegi. Nie jest tajemnicą, że prywatnie aktorka jest gorliwą katoliczką, o czym chętnie informuje w wywiadach. Swego czasu przekonywała np. o wyższości naprotechnologii nad "grzesznym" in vitro.
Przypomnijmy: Kożuchowska: "Zaszłam w ciążę dzięki naprotechnologii"
Otwarte manifestowanie religijnych poglądów bardzo pomogło Gosi w karierze. Stała się ulubienicą prezesa Kurskiego i Andrzeja Dudy, który odznaczył ją nawet orderem "za wybitne zasługi w pracy artystycznej i twórczej". Oczywiście gwiazda, której ojciec prowadzi audycję w Radio Maryja oraz wykłada w prywatnej szkole Ojca Rydzyka w Toruniu, przekonywała, że otrzymanie odznaczenia nie ma nic wspólnego z jej otwartym głoszeniem katolickich poglądów.
Zobacz: Kożuchowska na Facebooku o swoich orderach: "Na żadnym z nich nie znalazłam partyjnego znaczka"
W najnowszym wywiadzie dla Zwierciadła Kożuchowska pożaliła się, że środowisko filmowe patrzy na nią krzywo z powodu jej wiary.
Mówią o mnie "katolka". To znaczy... sekciara. Czyli, że co? Wiara w Boga czyni cię sekciarzem? Co to w ogóle oznacza w odniesieniu do aktora? Traktuje się mnie inaczej, bo chodzę w niedzielę do kościoła? To ma mnie dyskwalifikować? Co to ma w ogóle wspólnego z zawodem, jaki wykonuję? Nie wiem, może ktoś się obawia, że zacznę na planie nauczać albo nawracać? - zastanawia się 47-latka.
Małgorzata zapewnia, że wcale nie obnosi się ze swoją wiarą i nie zaczyna dyskusji na tematy religijne. Twierdzi, że z tego powodu nie chodzi na protesty polityczne ani nikogo publicznie nie popiera.
Pewne drzwi są dla mnie zamknięte. Nie żalę się, stwierdzam fakt - mówi.
Faktycznie, macie wrażenie, że Małgosia jest zupełnie bezstronna politycznie?