Mel B zaliczyła w zeszłym roku jeden z najgłośniejszych i najtrudniejszych rozwodów w historii amerykańskiego show biznesu. Była Spicetka postanowiła rozstać się ze Stephenem Belafonte, który przez całe lata miał się nad nią znęcać fizycznie i psychicznie, molestować seksualnie i zmuszać do seksu grupowego.
Nie dość, że batalia sądowa doszczętnie zrujnowała majątek Melanie, to jeszcze były małżonek wnioskował, aby piosenkarka płaciła mu alimenty w wysokości 40 tysięcy dolarów miesięcznie. Koniec końców sędzia zasądził, aby na konto Belafonte co miesiąc wpływało 5 tysięcy dolarów, które będzie musiał przeznaczyć na wychowanie 6-letniej córki, Madison.
Niestety, jak donoszą media zza oceanu to wcale nie koniec problemów Brytyjki: według portalu Page Six celebrytka będzie musiała zapłacić za koszty sądowe Belafonte, które do tej pory wyniosły... 350 tysięcy dolarów. Mel B ma 30 dni na spłatę połowy długu, drugą część będzie mogła oddać Stephenowi po tym, jak uda im się sprzedać wspólną willę wartą prawie 8 milionów dolarów. Oprócz tego na prośbę Belafonte sędzia zarządził zakaz zbliżania się do siebie na odległość 100 metrów, jako że 43-latka "chce go zabić i zrobi wszystko, aby wylądował w więzieniu".
Posądzona o bankructwo Mel B do tej pory zapłaciła prawie milion dolarów własnych kosztów sądowych. Wygląda na to, że jedna z największych spraw rozwodowych w Hollywood jeszcze się nie skończyła…