Główną zaletą bycia członkiem rodziny królewskiej wydaje się być nielimitowany dostęp do majątku rojalsów. I choć dotyczy on głównie najbliższych tronu, to ci, którzy stoją w kolejce nieco dalej, również nie mogą narzekać na brak szans na rozwój.
Księżniczki Eugenia i Beatrycze, które w linii do tronu znajdują się na ósmym i dziewiątym miejscu, raczej nie zostaną królowymi, ale mogą liczyć na arystokratyczne towarzystwo, imprezy z największymi gwiazdami i obecność na każdym liczącym się wydarzeniu w Pałacu Buckingham. 28 i 30-latka narzekają jednak na taki stan rzeczy. Z ostatnio udzielonego wywiadu wynika, że błękitna krew utrudnia im życie:
Jesteśmy młodymi kobietami usiłującymi zbudować swoje kariery i życie prywatne, ale jednocześnie jesteśmy też księżniczkami, których życie toczy się na oczach świata. Musimy pracować - przekonuje młodsza Eugenia.
Żadna z sióstr nie może liczyć na przychód od strony podatników - ich ojciec co prawda ubiegał się u Królowej, by jego córki mogły pełnić część książęcych obowiązków i tym samym czerpać zyski z budżetu państwa, jednak ta odmówiła. W 2011 roku siostry utraciły też nadzór funkcjonariuszy policji królewskiej, który jest przypisany członkom rodziny.
W nowym numerze Vogue'a Beatrycze i Eugenia próbują pokazać siebie w charakterze zwyczajnych dziewczyn:
Największa kłótnia, jaką kiedykolwiek odbyłyśmy, dotyczyła pary Conversów - śmieją się. Jesteśmy prawdziwe.