Ulicami Poznania w drugi weekend sierpnia przeszedł Marsz Równości. Po raz pierwszy w historii wydarzeniem patronatem objął prezydent miasta, Jacek Jaśkowiak. Dookoła marszu przewidziane są inne atrakcje i aktywności związane z szerzeniem idei tolerancji, równości płci oraz wzajemnego szacunku.
Grupa Stonewall, organizacja odpowiedzialna za Marsz, postanowiła uczcić ten weekend i podpisała umowę z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym w Poznaniu, wedle której na 180 tramwajach zawisły małe, tęczowe flagi. Te ostatnie jednak mocno przeraziły jednego z motorniczych, który... odmówił prowadzenia pojazdu do momentu, kiedy flaga nie zostanie zdjęta z tramwaju.
Mężczyzna sporządził nawet notatkę, w której argumentuje swoją decyzję. W dniu 10 sierpnia o godz. 14.10 zgłaszając się do pracy na zajezdni, poinformowałem dyspozytora, że podejmę pracę na w/w linii tylko wówczas, gdy zdjęte zostaną flagi tęczowe, czyli reklama wykupiona przez firmę Grupa Stonewall. Treści, które reprezentują organizacje skupione wokół symbolu tęczowej flagi, dążą do zalegalizowania pedofilii jako orientacji seksualnej na równi z orientacją heteroseksualną - jako ojciec siedmiolatka nie mogę się zgodzić, aby reklamować swoją pracą w/w treści - czytamy w niej.
Ostatecznie motorniczy wziął dzień wolny na żądanie. Z pewnością ucieszył go fakt, że w skutek kontrowersji MPK postanowiło złamać podpisaną wcześniej umowę i zdjąć wszystkie flagi z tramwajów. W związku z decyzją firma wystosowała specjalne oświadczenie.
Dyskusja dotycząca słuszności decyzji MPK rozgorzała w mediach społecznościowych. Z naszej perspektywy odbiór tej inicjatywy nie był tak skrajnie zły, by podejmować tak radykalne decyzje. MPK nie wywiązało się z umowy. W tej sytuacji musimy podjąć kroki prawne - powiedział cytowany przez Gazetę Wyborczą Mateusz Sulwiński z Grupy Stonewall.
Naprawdę w 2018 roku musimy jeszcze prowadzić takie spory?