Nie wszyscy mogą cieszyć się relaksem z ustawowo wolnego 15 sierpnia. Jedną z takich osób jest Bartosz Węglarczyk, który pochwalił się na swoim Facebooku, że dochodzi do siebie po dwóch zabiegach laryngologicznych. Z relacji dziennikarza wynika, że ten tydzień nie należy do najszczęśliwszych w jego życiu.
Jeśli kiedykolwiek lekarz wam powie: - Zróbmy od razu i zabieg przegrody nosowej, i zabieg na gardle, bo to w sumie trochę poboli przez kilka dni, ale będzie od razu po sprawie... to uciekajcie! - zaczął groźnie swój wpis.
Później nastąpiła długa litania mężczyzny pogrążonego w bólu i towarzyszącym mu chaosie.
Od sześciu dni śpię po 2-3 godziny, ból rządzi moim mózgiem. Zaczynam mieć zwidy, a boli mnie już wszystko włącznie z włosami. Rany gościa, o 2.30 w nocy zacząłem czytać historię zagłady Indian, bo był to jedyny temat odpowiadający mojemu nastrojowi, ale przerywam co chwila, bo mi literki ze zmęczenia skaczą. Jem od kilkudziesięciu godzin tylko serki, a i tak jedzenie boli. Nadrabiam filmy, ale zasypiam co kilka minut. Marzy mi się coś ciepłego, ale nie wolno. Zjadłbym kawałek chleba, ale chyba by mnie zabił. Na szczęście John Travolta właśnie kogoś zastrzelił w metrze, więc mogę się pocieszać, że inni mają gorzej... - relacjonuje Węglarczyk.
Na szczęście dziennikarz może liczyć na wsparcie swojej partnerki, szafiarki Karoliny Werner.
PS. K pojechała po naleśniki z serem, to sobie chociaż na nie popatrzę - wyróżnił na koniec ukochaną.
Panie Bartoszu, trzymamy za pana kciuki w tym ciężkim czasie.