Z całego serca popieramy ten pomysł. Jola właśnie wyznała na łamach Na żywo, że woli Wielką Brytanię i wkrótce nas opuści: Uwielbiam mentalność tamtejszych ludzi. W Polsce gdy jesteś inna, inaczej się ubierasz, to jesteś wariatem, złą, niedobrą. Tam każdy żyje własnym życiem. Ja też staram się być sobą i nie zważać na krytykę. Wiem, że moje przygody nie skończą się w Polsce. Zamierzam wystartować w angielskim Big Brotherze.
Co ciekawe, jak zapewnia Jola, mimo obecności w jednym programie z Dodą, nadal nie wie, kim ona jest: Nie znam tej kobiety. To ja jestem królową królowych.
Na szczęście sama nie ma parcia na szkło: Mówią, że pcham się nogami i rękoma do sławy. Nie! Jestem w stanie jutro spakować moją różową piękną walizeczkę z piórkami, konia i wyjechać do Hiszpanii. Wciąż sobie nie mogę poradzić ze sławą. Są dni ciężkie. Wstaję, mam mnóstwo nieodebranych maili, telefonów, nie wiem, za co się najpierw wziąć. Brakuje mi prywatności, dawnego życia. Wyszłam z domu Wielkiego Brata i nagle szok. Przez pierwsze dwa tygodnie zaszyłam się u rodziców. Teraz staram się oswoić z myślą, że jestem popularna.
Fani nocują pod moim hotelem, zostawiają liściki pod wyciraczkami w aucie. Piszą: "Jolanto, kochamy cię, jesteśmy z tobą". Ja też kocham swoich fanów najbardziej na świecie. Sama wywalczyłam sonie popularność. Zwyciężyłam w czwartej edycji "Big Brothera" i uważam, że zajęłam pierwsze miejsce także w piątej. Mam wątpliwości co do wyników, może były zamienione?
Na koniec kilka ciepłych słów o byłym ukochanym, Jarosławie Jakimowiczu: To medialny pasożyt. Ciągnie się za czyimś ogonem, żeby dojść do władzy. Definitywnie zakończyłam ten związek. Rzuciłam go, jestem wolna.
Dawna chyba nie było w mediach tak poniżanego gościa. Związał się dla "sławy" z Jolką, która teraz nim gardzi i publicznie go szmaci. Jaka przyszłość go czeka?