Monika Banasiak, znana jest głównie jako żona swojego męża, Andrzeja Z., pseudonim Słowik, który w latach 90. tworzył i zarządzał pruszkowską mafią. Po rozbiciu gangu, Słowik trafił do więzienia, zaś jego żona została oskarżona o kierowanie grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. Z tego powodu media nadały jej romantyczny przydomek "królowej mafii", trochę na wyrost, bo, jak się okazało, w środowisku gangsterskim pełniła rolę raczej ozdobną i była ceniona głównie za dyskrecję i brak własnego zdania.
Sąd też nabrał obiekcji, że podejrzenia dotyczące jej wkładu w działalność mafijną były lekko przesadzone i ostatecznie uwolnił ją od podstawowego zarzutu. Banasiak odsiedziała pozostałe dwa i pół roku, a po opuszczeniu więzienia otworzyła salon kosmetyczny. O swoim życiu z gangsterami opowiedziała Piotrowi Pytralowskiemu w wywiadzie-rzece Królowa mafii.
W show biznesie Monikę wypromowała "misyjna" telewizja narodowa, która zaprosiła ją do programu śniadaniowego.
Banasiak przedstawiła się wtedy jako wolontariusza fundacji Pro Familia Mea. Czyli wygląda na to, że spodobało jej się uczciwe życie. Do szczęścia brakowało jej tylko miłości, ale i ta się ostatnio znalazła. Jak donosi Super Express, 55-letnia "Słowikowa" zakochała się z wzajemnością w 40-letnim krakowski artyście imieniem Maciej.
Jesteśmy w szczęśliwym związku, kochamy się, planujemy przyszłość, ślub - opowiada podekscytowana Monika. Odejście od niewłaściwych związków, ludzi i sytuacji otwiera oczy i nagle na naszej drodze stają ludzie właściwi, którzy czują i kochają, tak jak marzyliśmy i chcieliśmy zawsze.
Podobnie romantyczne podejście ma jej nowy wybranek.
Mężczyzna znaczy teren, a kobieta znaczy mężczyznę - wyjaśnia w tabloidzie. Tak jest w moim przypadku. Zrozumiałem, że *na Monikę czekałem całe życie. *
Zobaczcie "przypadkowe" zdjęcia, jakie fotograf zrobił im na warszawskich bulwarach: