Minęły już cztery miesiące odkąd Doda podczas ceremonii ślubnej w Marbelli obiecała Emilowi Stępniowi, że będzie go kochać do końca życia. Piosenkarce bardzo zależało na tym, by ślub odbył się właśnie w tym miejscu, chociaż musiała poprosić prokuratora o specjalną zgodę na wyjazd. Ciążyły na niej bowiem zarzuty kierowania gróźb karalnych pod adresem Emila Haidara oraz składania fałszywych zeznań i z tego względu była objęta dozorem policyjnym.
Hiszpański kurort tak jej jednak zapadł w serce, że zapowiedziała nowemu mężowi, że gdy tylko sprawa z Haidarem się wyjaśni, muszą kupić w Marbelli dom.
Jedno z marzeń już się spełniło. Doda została ostatecznie uwolniona od konieczności płacenia Haidarowi za porysowany samochód. To oczywiście kropla w morzu, bo spraw sądowych przeciwko Rabczewskiej toczy się równolegle kilka, ale wystarczyło, by poprawić jej humor. Od razu kazała mężowi zająć się znalezieniem odpowiednio okazałej rezydencji w Marbelli. Najlepiej, żeby była położona w sąsiedztwie willi Beaty Kozidrak.
Kozidrak kupiła swoją willę jeszcze za czasów małżeństwa z Andrzejem Pietrasem. Po rozwodzie nosili się z zamiarem sprzedania posiadłości i podzielenia się pieniędzmi, ale jakoś nie mają serca tego zrobić. Beata zresztą co jakiś czas wpada tam na krótki urlop.
Dorota jest bardzo podekscytowana - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajomy Rabczewskiej. Uwielbia Beatę, która jest dla niej niedościgłym wzorem.
Niewykluczone, że Doda liczy na jakieś wspólne muzykowanie po sąsiedzku w długie upalne wieczory. Od dawna podlizuje się Beacie w wywiadach.
Całe moje dzieciństwo jest z nią związane - wyznała niedawno. Uczyłam się śpiewać na jej płytach. Znam wszystkie piosenki Bajmu. Moim marzeniem jest, żebyśmy razem wystąpiły, ponieważ uważam, że mamy podobne, bardzo silne głosy. Beata ma zresztą świetny sposób śpiewania, do którego aspirowałam, jak byłam młodą dziewczyną.