Pod koniec maja wyszło na jaw, że gorliwy katolik, chętnie nauczający innych o moralności i grożący "wyrzucaniem na pysk" poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Pięta miesiącami prowadził podwójne życie. Konserwatysta, publicznie deklarujący przywiązanie do rodzinnych wartości, miał na boku romans z dużo młodszą kobietą, której obiecywał sześcioro dzieci i posadę w spółce skarbu państwa.
Izabela Pek ujawniła, że zwierzał się jej z marzeń o założeniu prywatnej armii, która "zrobi porządek w każdym mieście", zabierał ją na romantyczne schadzki w hotelach na koszt podatników i dzielił się z nią poufnymi informacjami na temat śledztwa Amber Gold, bo akurat zasiadał w tej komisji sejmowej. Strach pomyśleć, co by powiedział, gdyby zasiadał w innej.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, koledzy z partii zawiesili Piętę w prawach członka i wyrzucili na pysk ze wszystkich komisji.
Na okoliczność dzielenia się z kochanką tajnymi informacjami Staszek miał zostać przesłuchany przez komisję dyscyplinarną. Niestety, od tamtej pory minęły trzy miesiące, a przesłuchanie nadal się nie odbyło. Jak uspokaja w Super Expressie rzecznik dyscyplinarny PiS-u Karol Karski, przecież się nie pali...
Pod koniec lipca spotkałem się z posłem Piętą, sprawa jest w toku - zapewnia. Nie chciał jednak zdradzić, jak przebiegła rozmowa.
Podobno politycy Prawa i Sprawiedliwości najchętniej zamietliby sprawę pod dywan. Ostatecznie wiedzą najlepiej, że człowiek, a zwłaszcza polityk, bywa omylny i czasem błądzi. Tak jak Łukasz Zbonikowski czy Rafał P.
Niech opadnie kurz, nie potrzeba medialnej wrzawy, żeby dokonać egzekucji - wyjaśnia informator tabloidu. Trzeba spokojnie sprawdzić, czy działania Staszka przyniosły jakieś niepożądane skutki.
Tymczasem Pięta, choć do wyborów parlamentarnych został jeszcze ponad rok, rozpoczął już kampanię. Widocznie ma dobre przeczucia co do miejsca na przyszłorocznej liście.
Jestem zajęty spotkaniami z wyborcami - wyjaśnił dzwoniącemu do niego dziennikarzowi. Staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki parlamentarne.