Siostry Godlewskie, celebrycko-śpiewająco-erotyczny duet, który objawił się światu pod koniec roku 2017, miał być chwilowym żartem. Same panie za taki żart starają się też chyba uchodzić, gdy wcielają się rolę Marilyn Monroe, śpiewając życzenia urodzinowe prezydentowi Dudzie czy prowadząc prognozę pogody w jednej ze stacji muzycznych, gdzie na pierwszym planie nie widać temperatury, a ich ordynarnie wielkie, oczywiście sztuczne piersi.
Żart, który dla wielu od początku był niesmaczny, przestał być żartem, gdy na początku lipca kompletnie pijana Monika "Esmeralda" Godlewska wjechała samochodem w ścianę. Z naszych ustaleń wynikało, że ćwierć celebrytka miała we krwi 1,5 promila alkoholu i odmówiła składania zeznań. "Gwiazda" szybko weszła w rolę ofiary, w czym nachalnie pomagały jej siostry, pragnące uratować coś, co najwyraźniej uważają za karierę. Nie za bardzo jej to wyszło, bołzawe posty na Instagramie o "zmianie", jaka w niej zaszła, nie zrobiły wrażenia na ludziach. Zwłaszcza, że Monika pół roku wcześniej spowodowała inny wypadek, a Pudelek publikował jej fatalne zdjęcie z izby wytrzeźwień.
Wydawało się, że po żenadzie Moniki, braku jakiejkolwiek refleksji nad swoim zachowaniem i próbą wyciszenia skandalu za pomocą wydanego niedługo później singla, ich "kariera" ostatecznie znajdzie swoje zasłużone miejsce na śmietniku show biznesu. "Esmeralda" przez chwilę starała się bronić rzekomą depresją i załamaniem nerwowym, które chyba miały tłumaczyć jej bezmyślne i niebezpieczne zachowanie. Ta "depresja" okazała się - zgodnie z naszymi przewidywaniami - tylko żałosną próbą usprawiedliwienia. Szkoda, że tym samym Godlewska umniejszyła problem stanów depresyjnych i poważną, śmiertelną chorobę wykorzystała do tłumaczenia się ze swoich przewinień.
Niestety siostry wciąż cieszą się sporą popularnością, są fotografowane i zapraszane na celebryckie imprezy. W jakim celu? Zapewne wzbudzenia sensacji i podniesienia liczby publikacji. Może czas jednak zdać sobie sprawę, że firmowanie czegokolwiek tymi żenującymi osobami jest zwyczajnie szkodliwe dla jakiejkolwiek, najgorszej nawet marki? No chyba, że ktoś celuje w pseudoerotyczne, pijane i pozbawione żadnych znanych nam talentów, za to żądne uwagi celebrytki. Siostry Godlewskie mogłyby być ambasadorkami takiej patologii.
To prawdopodobnie ostatni materiał o tych paniach, jaki ukazuje się na Pudelku. Możemy sobie żartować z różnych tworów, jednak gdzieś jest granica żenady. Godlewskie już ją przekroczyły. Dziesięć lat temu pisaliśmy, że "od dna puka tylko Frytka". W 2018 roku od dna pukają siostry Godlewskie.