Okazuje się, że Wojciech Glanc, który niedawno groził, że popełni samobójstwo po odpadnięciu z Mam talent nie załamał się wcale z powodu porażki w show. A w każdym razie nie tylko.
Chciałbym podziękować pewnej stacji telewizyjnej, zwanej TVN - mówił w swoim wideo. Stacji, która zmanipulowała obrazem i wmówiła wam coś, czego tak naprawdę nie było. Chciałbym bardzo podziękować tej stacji za... zniszczenie mnie jako człowieka, za zniszczenie tego, co robiłem, za zniszczenie mojej sympatii do świata, do ludzi. Za wszystkie cierpienia.
Nie chodziło tu o Mam talent, bo do występu w tym programie odniósł się w swoim monologu później. Sądziliśmy więc, że mówi o występie w _**Big Brotherze**_ sprzed kilku lat. Chodzi mu chyba jednak o występ w serialu... Sędzia Anna Maria Wesołowska.
Glanc wystąpił w tym programie na początku października. Zagrał tam psychopatę, który dostaje ataku szału na sali sądowej. Podobno w swojej roli był na tyle przekonujący, że ludzie zaczęli go postrzegać jako osobę psychicznie chorą. Obwinia o to oczywiście TVN. W jego filmie padają takie słowa:
Mam dość wyzwisk, dosyć słuchania, że jestem nienormalny, że jestem schizofrenikiem. Chciałbym podziękować pewnej stacji zwanej TVN, za to, że kiedyś w głupim programie pokazała mnie jako jakiegoś potwora, psychopatę, stacji, która zmanipulowała obraz i wmówiła wam coś, czego naprawdę nie było.
Wojtek Glanc powinien dawać ujście emocjom w inny sposób. Ludzie, którzy go poznali, wyrażają się bardzo dobrze o jego intelekcie, ale twierdzą, że trzyma znajomych na dystans. Może zabrakło okazji pogadania z kumplami, skonfrontowania z nimi, na ile sensowne jest to poczucie krzywdy i agresja wymierzona w telewizję TVN.
Poczucie izolacji tylko wzmacnia te negatywne emocje. W naszej ocenie nikt z TV zamierzonej krzywdy Wojtkowi nie robił.