Jola Rutowicz musiała naprawdę wkurzyć producentów Gwiazdy tańczą na lodzie. Pisaliśmy niedawno, że celowo nie odbierała od nich telefonów, by postawić ich pod ścianą i zmusić, by sami zrezygnowali z jej występu po wypadku Conrado Moreno. Szło o 100 000 zł kary, którą musiałaby zapłacić, gdyby to ona im odmówiła.
Nasz informator donosi, że na ostatni odcinek zaplanowano mały odwet. Jako że w przebraniu Joli bardzo chciał wystąpić Konjo, producenci wymyslili, że rozpocznie występ... wychodząc z trumny. Taniec zaś zakończyć się miał upadkiem i wyniesieniem nieżywej (nieprzytomnej?) Joli z lodowiska przez tłum ludzi.
Co najmniej niesmaczne, biorąc pod uwagę, że chcieli ją "uśmiercić" na dzień przed Wszystkich Świętych. Z planu jednak zrezygnowano, bo na początku zeszłego tygodnia podjęto decyzję, że ten odcinek będzie maił trochę inną formułę, a gwiazdy zatańczą do piosenek zmarłych artystów.
Konjowi (tak się to odmienia?) obiecano, że za Jolę przebierze się i wyjdzie z trumny za tydzień. Jak już wiemy - nie doczeka się tego, bo odpadł z programu.