Kaja Paschalska w polskim show biznesie funkcjonuje już od ponad 21 lat, przede wszystkim dzięki roli Oli Lubicz w Klanie. Szczytem kariery Kai był kultowy już duet z Funky Filonem, w którym śpiewała o małej Chince z Wietnamu.
Piosenka słusznie została skrytykowana za rasizm i ignorancję, a Kaja stała się pośmiewiskiem na długie lata. I choć starała się wybić, zawsze już będzie kojarzona z tym żenującym utworem.
W wywiadzie dla Wideoportalu.pl Kaja po raz kolejny odcięła się o Czikulinki twierdząc, że... to nie jest jej utwór.
To jest skomplikowana historia dlatego, że tak naprawdę ja się dograłam do znajomego, który jeździł ze mną na koncerty jako DJ i tak naprawdę nie spodziewałam się, że będzie tyle szumu wokół tego utworu i nigdy nie byłam przywiązana ani do jego formy muzycznej, ani treści… Więc to taki duży przypadek w moim życiu, który miał dość duże uderzenie w moją osobę… Ale cóż no. To było… Jezu, 15 lat temu albo i dawniej, więc po prostu się tym nie przejmuję. To już jest zagrzebany rodział, że tak powiem - tłumaczyła się nerwowo Kaja.
Byłam jeszcze młoda i każdy, żeby dojść do tego, co tak naprawdę chcę robić, też potrzebuje zdobyć doświadczenie, dojrzałość i tak dalej. Wydaję mi się, że każdy artysta przechodzi taką drogę.
Nie miałam za bardzo wpływu na to wszystko i nie zastanawiałam się nad konsekwencjami. Były jakieś tam różnego rodzaju głosy na temat treści tej piosenki, co to znaczy i tak dalej… A ja w zasadzie byłam w tym wszystkim w samym środku jakiejś afery o coś, co nie jest moją twórczością - brnęła.
Z wypowiedzi Kai można wyciągnąć trzy smutne wnioski: Kaja wciąż nie przepracowała traumy, o czym świadczy nerwowe odcinanie od piosenki; żeby przewidzieć konsekwencje wystarczyło przeczytać tekst, gwiazdka Klanu ma więc chyba braki w edukacji; na koniec, ten najbardziej przerażający - Paschalska chyba naprawdę myśli, że jest artystką.