W zeszłym tygodniu Szymon Wydra był gościem radia Elo RMF. W programie Sławni pod lupą opowiadał m. in. o czasach szkoły średniej. Jak się okazuje, Wydra nie wspomina ich najlepiej. Podczas nauki w radomskim technikum samochodowym został... oskarżony o morderstwo!
-Mój przyjaciel popełnił samobójstwo, w makabryczny sposób, makabryczną śmierć wybrał, pod kołami pociągu - wspomina. Ponieważ to był mój przyjaciel, to w pewien sposób nas kojarzono, bo wiele czasu spędzaliśmy razem. I jakiś idiota powiedział, że on nie był sam. A jak nie był sam, to pewnie Szymon był z nim.
-Był jakiś świadek naoczny?
-No ktoś tam podobno był, ale gadał pierdoły i tyle. Ja wtedy akurat miałem sesję nagraniową na nasz pierwszy, nie wydany do tej pory materiał muzyczny i nie mogło mnie być wówczas z Bartkiem. Ale mimo to zostałem posądzony i weszła policja na moją lekcję wychowawczą. Padło moje imię i nazwisko, podeszli do mnie, i mnie wynieśli. Nawet nie dotykałem podłogi, po prostu mnie wynieśli! I to jest sensacja, to już jest koszmar. I potem na posterunku policji pytali się mojego kolegi: "Dlaczego twój kumpel zabił?", a mnie się pytali: "Dlaczego zabiłeś?"
Świadek widział, że Bartek niby był z kimś, a tą osobą byłem ja. I byłem żywą sensacją, sam się wyniosłem ze szkoły. Byłem wtedy w 3 klasie technikum, w tym wieku taka akcja... Trauma straszna, nikomu nie polecam.