Julia Wieniawa, chociaż w grudniu skończy dopiero 20 lat, jest przekonana, że właśnie *przeżywa szczytowy okres w swojej karierze. Już wytłumaczyła swojemu chłopakowi, Antkowi Królikowskiemu, żeby *nie przeszkadzał jej w przeżywaniu swoich pięciu minut sławy.
Nie pozwoliła mu też wprowadzić się do jej nowego apartamentu, kupionego za milion złotych zarobiony na reklamach lakieru do paznokci, farby do włosów, smartfonów i kostiumów kąpielowych. Zresztą być może Julka też nie zagrzeje w nim miejsca, bo odkąd Deichman dorzucił jej drugi milion, stać ją na dużo większe mieszkanie.
Zastanawiające jest jednak wyjaśnienie, jakie przedstawiła dziennikarzom:
Jesteśmy tylko związkiem, nie jesteśmy małżeństwem, nie możemy się tak ubezwłasnowalniać - odpowiedziała na pytanie, dlaczego nie chce Królikowskiego w swoim mieszkaniu.
Wygląda na to, że Antek nie jest Julii do niczego potrzebny, a nawet zaczyna jej nieco przeszkadzać. Młoda celebrytka, jak sama wyznała, znacznie bardziej potrzebuje dobrych relacji z show biznesem i mediami.
Nie będę udawać, że nie jestem osobą publiczną* - wyznaje w Super Expressie. Widziały gały, co brały. Trzeba się do tego dostosować. Jak się żyje w symbiozie ze wszystkimi ludźmi show biznesu, w tym paparazzi i fotoreporterami, to *nikt nie jest zbytnio nachalny.
Cóż, taka jest cena życia na pokaz. Na szczęście, jak zapewnia Julia, można zadbać o prywatność, jeśli się tylko chce. Ona akurat nie chce, ale zasadniczo jest to możliwe.
Jak nie mam ochoty na paparazzi to nie idę do Flaminga, gdzie wszystkie gwiazdy chodzą, gdy chcą być niby przypadkiem sfotografowane - wyjaśnia. Przecież wiadomo, że tam są paparuchy.