Viola Piekut od kilku lat mianuje się nieskromnym określeniem "ulubionej projektantki gwiazd". Oczywiście tylko tych niektórych na czele z Anną Dereszowską i Barbarą Kurdej-Szatan, bo pozostałe gwiazdy dziwnym trafem wolą ubierać się u kogo innego. Być może ma to związek z reputacją Piekut, o której od lat mówi się, że nieco za bardzo inspiruje się kreacjami stworzonymi przez innych. Już trzy lata temu pisaliśmy o tym, jak Piekut ma kopiować sukienki znane z czerwonych dywanów, by rodzime gwiazdy mogły się w nich poczuć nieco bardziej światowo: Polska "projektantka gwiazd" OSKARŻONA O PLAGIAT!
O inspiracjach Piekut znów zrobiło się głośno za sprawą trwającego Festiwalu Filmowego w Wenecji, na który wepchnęła się Anna Dereszowska. Aktorka pojechała do Włoch z ramienia marki samochodów i na czerwonym dywanie chciała wyglądać naprawdę zjawiskowo. Niezbyt się to udało, bo suknia Ani niebezpiecznie przypomina projekt Ulyany Sergeenko sprzed zaledwie dwóch lat, co również rzetelnie opisaliśmy: Wenecja 2018: kreacja Anny Dereszowskiej to plagiat?
Nasz artykuł zauważyła między innymi Dorota Wróblewska, która jak mało kto w show biznesie zna się na modzie. Wróblewska we wpisie na Facebooku nie zostawiła na Piekut suchej nitki:
Trudno nie nazwać kreacji plagiatem. Pani Wiola Piekut cały marketing opiera na plagiacie i dobrze na tym wychodzi. Gwiazdy i gwiazdeczki pożyczają lub kupują kreacje i nie analizują inspiracji. Najważniejszy jest cel - mają wyglądać zjawiskowo! - pisze. Kiedyś napisałam jaka jest różnica między projektantem, a kopistą. "Przepraszam, powiedziała kopia do oryginału. I poszła po kalkę. No cóż, oryginalnością nie zachwycisz, jeśli kopia będzie stała koło Ciebie. To się nazywa żenada.
Viola póki co nie skomentowała ani słów znajomej z branży ani faktu, że trochę za mocno "inspiruje się" sławniejszymi od siebie.